Site Loader

Swing przyprawia życie. Raz nadaje mu ostrego smaku, by za chwilę połaskotać podniebienie odrobiną słodyczy. Zdarzają się także momenty, gdy swing dodaje do uczty zmysłów nieco goryczy. Ale to tylko smakowite dodatki, bowiem to Wy jesteście daniem głównym, nęcącym do skosztowania.

Wszyscy wiemy jak jest – życie nie rozpieszcza. Ciągle za czymś gonimy: albo za pieniędzmi, albo za czasem, którego zawsze jest za mało. W tygodniu praca, a w weekend też nie ma chwili wytchnienia, gdyż w kolejce czekają rodzinne obowiązki, mieszkanie do wykończenia lub kac morderca będący znienawidzoną pozostałością po całonocnych, klubowych szaleństwach. I kiedy wreszcie złapiemy głębszy oddech, na zegarku jest już godzina dziesiąta niedzielnego wieczoru, a w głowie na nowo rusza egzystencjalny kierat. Pozostaje tylko powiedzieć sobie dobranoc i wsunąć się w objęcia Morfeusza.

Czy to ja, czy to Ty?

Budzą Was promienie słoneczne kolejnego dnia. Jeszcze nie chcecie otwierać oczu, więc po omacku podążacie do łazienki. Zapalacie światło i…

Cholera, do kogo należy to odbicie, które widzę w lustrze? To ja? I co to za zmarszczki wokół oczu? Gdzie się podziały te „kurwiki”, które zawsze kryły się w spojrzeniu?

Tak to Ty, a Twoja miłość śpiąca jeszcze w łóżku wciąż jest tą samą osobą mieszkającą w Twoim sercu. Tylko dopiero teraz dotarło do świadomości, jak bardzo się zmieniliście…

I gdzieś tam w serduchu zakiełkował żal i złość, że wszystko tak szybko mija, a przecież jeszcze tyle planów macie do zrealizowania, tyle celów do osiągnięcia, tyle sobie do udowodnienia.

Pamiętacie Wasze początki? Dni kiedy zadawaliście sobie pytanie czy to tylko zauroczenie czy może już zakochanie? Wpatrywanie się godzinami w telefon w oczekiwaniu na usłyszenie ukochanego głosu? Przecież wtedy mogliście spędzać całe dnie tylko na pieszczotach i pocałunkach, a wciąż czuliście niedosyt zaspokojenia.

Ach, to były piękne czasy – ale czy one mogą jeszcze wrócić?

Codzienność i niecodzienność

Mogą, ale do tego potrzebna jest jedna, niematerialna rzecz – czas tylko we dwoje. Każdego dnia zarezerwujcie sobie chwile tylko dla siebie. Wspólna kawa w czasie lunchu, wypad do kina i trzymanie się za rękę podczas seansu (a może troszkę bardziej lubieżny dotyk, gdy zgasną światła?), nocne rozmowy przed snem.

Pozwólcie sobie na większą spontaniczność i zapiszcie się na kurs tańca. O tak, ciało przy ciele, wzrok wtopiony w siebie, a do tego śmiech i zabawa! Mamy to sprawdzone na sobie i nie możemy doczekać się października, kiedy znów będziemy mogli rozpocząć nową, taneczną przygodę (gdyż w okresie wakacyjnym nas więcej nie ma w mieście niż jesteśmy). Ale Wy możecie zacząć już dziś!

Podróże – to jest coś, co obydwoje kochamy i bez czego nie wyobrażamy sobie życia. Jeżeli musiałabym wymienić jakieś trzy swoje uzależnienia, to bez wątpienia wymieniłabym męża, herbatę i podróże właśnie.

Odłączenie się od rzeczywistości i naładowanie baterii. Nabranie dystansu do przytłaczających na co dzień spraw i odnalezienie, to co pokochaliśmy w sobie, gdy po raz pierwszy powiedzieliśmy do siebie cześć. Sprawdzenie się w nowych sytuacjach i odkrywanie jak wiele radości chowa się w tym wszystkim. To daje podróżowanie, gdyż wspólne doświadczenia nie tylko budują związek, ale także utrwalają jego fundamenty.

Tylko wtedy swing będzie możliwy

Czas tylko we dwoje – to coś, czego najbardziej potrzebujecie. I nieważne czy jesteście ze sobą kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Pragnienie bliskości powinno zawsze Wam towarzyszyć, i to nawet gdy życie będzie serwowało Wam mocne kopniaki w tyłek.

Jesteście ze sobą i chcecie być ze sobą. Dlatego pielęgnujcie uczucie Was łączące. Bowiem tylko wtedy, gdy Wasza relacja będzie silna i dojrzała, będziecie mogli odnaleźć się w swingu i delektować się jego różnorodnymi smakami i zapachami.

Tekst: Luiza

PRZECZYTAJCIE: https://swingwithme.pl/nie-zapominajcie-o-sobie/

Niech inni też się o nas dowiedzą :)

6 Replies to “CZAS TYLKO WE DWOJE”

  1. Dobrze by bylo jak by Tak bylo jak piszesz ,ale Tak nie jest ,Sam juz nie wiem czy kontynuowac te znajomosc ,czy ja zakonczyc ,nie mam juz sił ,to mnie wykancza

  2. Droga Luizo i Eryku (od czasu do czasu).
    Od jakiegoś czasu – ok 2 lat chętnie czytamy Wasz lub bardziej Twój Luizo blog. Na początku z ogromnym zainteresowaniem – jak na początkujących, przyszłych swingersów przystało ciekawiły i rozpalały naszą wyobraźnię. Zainspirowani postanowiliśmy spróbować, pójść do klubu o charakterze „erotycznym” a później do swingers klubu. Dla nas było to niezapomniane przeżycie – podobało się nam niezmiernie. Mogliśmy oglądać na własne oczy opisywane przez Was sytuacje jak i uczestniczyć w owych zabawach czy gierkach. Być może w następstwie tego zauważyliśmy, że Wasze wpisy zaczynają tracić „ogień”. Pisane trochę na siłę, na ilość tj.” na liczbę odsłon” – rozumiemy – marketing. Więcej jest wyciągania przez Was tematów na kolejny wpis, wywoływania dyskusji czy komentarzy. Może to zniechęcić. Troszkę nas to razi ale z pewnością będziemy Wasz blog z uwagą śledzić. Pozdrawiamy B&J.

    1. Pisanie jest we mnie i dlatego nie umiem pisać na siłę, tylko celem podbijania statystyk. Jeżeli tekst nie kotłuje się w mojej głowie wyrywając się do przelania słów na papier – to nigdy nie powstanie. I bywały już dni, kiedy musiałam zrobić sobie urlop od wybijania palcami na klawiaturze, bowiem wena nie przychodziła.

      Wiele tekstów zamieszczanych na blogu jest inspirowany prośbami i listami czytelników, którzy tak jak Wy kiedyś – są na początku przygody ze swingiem i szukają tutaj zarówno wsparcia, jak i porady. I wierzcie mi, to co dla niektórych może być kwestią oczywistą, tak jak ten wpis o wspólnym spędzaniu czasu tylko we dwoje, dla innych może stanowić bodziec do działania, bowiem uświadomią sobie, że właśnie tego im brakowało.

      Staramy się poruszać różne tematy. Opisujemy miejsca, wydarzenia, dzielimy się swoimi emocjami, lecz także piszemy o kwestiach bardziej „przyziemnych” w często dość zawiłych wzajemnych relacjach. Nie damy rady wszystkim dogodzić, ale gdyby nam zależało wyłącznie na rosnących słupkach zainteresowania naszą stroną, to na blogu każdego dnia ukazywałyby się odtwórcze posty, sugerujące, że dla nas liczy się wyłącznie ilość, a nie jakość. A tak nie jest.

      To, że Eryka ostatnio nie ma na blogu, nie świadczy że nie jest współautorem tejże wirtualnej przestrzeni. Wszak to z nim przeżywam przygody, z nim podróżuję, z nim się dzielę. Proza życia sprawiła, że w minionych miesiącach to ja przejęłam pisarskie stery. Ale, żebym ja mogła pisać – on sprawia, że nie muszę martwić się o jutro.

      Ale dziękuję/dziękujemy Wam za ten komentarz, bowiem faktycznie na blogu przydałoby się więcej ognistych wpisów, a nie w większości poradnikowe teksty. Z pewnością weźmiemy sobie Wasze słowa do serca 🙂

      Luiza (i Eryk oczywiście też)

      1. Witajcie ponownie.
        Dziękujemy Wam za treściwą odpowiedź. Nie zależało nam jednak na tym, by Was naszym wpisem urazić. Z pewnością zauważyliście, że nie umieściliśmy go na popularnym FB, tylko na Waszej stronie – celowo, by nie robić rozgłosu. Nie znamy się „jeszcze” osobiście więc nie mogliśmy po prostu zadzwonić i podzielić się spostrzeżeniami – tak byłoby łatwiej. Trudno byłoby więc nam wyrażać opinię na Wasz temat, choć i tak tego byśmy nie zrobili – wskazówka dotyczyła tylko ostatnich Waszych wpisów. Chcieliśmy dać pewien „impuls”. Jak napisałaś powyżej cyt.: „Wiele tekstów zamieszczanych na blogu jest inspirowany prośbami i listami czytelników” – czyż pisanie na zadany temat to nie jest komercja, nie jest odchyleniem od obranego wcześniej kierunku?? To raczej w domyśle nie miał być chyba poradnik małżeńsko/partnerski tylko blog o ……, o tym chcieliśmy czytać i konfrontować to z rzeczywistością.
        Nie obrażajcie się na nas tylko piszcie dalej, gdyż opisujecie również interesujące miejsca w których jeszcze nie byliśmy a które chętnie odwiedzimy po Waszej pozytywnej opinii.
        Pozdrawiamy B&J

        1. Ależ w żaden sposób nie czujemy się urażeni, lecz – zmotywowani do działania. Jednak misją bloga jest także odpowiadanie na potrzeby czytelników, tak by był on dla nich zarówno źródłem wiedzy, jak i inspiracji. I jeżeli to w Waszej opinii jest komercją, to tak jesteśmy komercyjni 😀 Dlatego takie wpisy będą się pojawiały, lecz jak zwykle nie zabraknie też innych tekstów związanych ze środowiskiem swingerskim, jak i naszymi przygodami 😀

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *