Plątanina ciał, wymiana pocałunków podczas zsynchronizowanych oddechów, zamknięte oczy i wyostrzony zmysł dotyku. Chwila, która mogłaby trwać godzinami… Ale jeden moment nieuwagi wystarczył, by czyhające hieny doskoczyły z chęcią wykorzystania okazji panującego wyzwolenia.
Prawdę mówiąc spodziewam się, że po tym wpisie część czytelników postanowi odejść. Być może bezpowrotnie, ale dziś nie mam zamiaru być ani dyplomatyczna ani poprawna. Nie będę bawiła się w wysublimowaną grę słów, aby kogoś nie zranić. Bowiem, jeśli poczujesz się urażony, to znaczy, że masz coś na sumieniu.
Przeczytaj i przemyśl
Ten tekst ponownie będzie skierowany do panów odwiedzających swingers kluby celem spuszczenia swych emocji. Nie wrzucam wszystkich osobników płci męskich do jednego worka, gdyż wielokrotnie podkreślałam, że uwielbiam mężczyzn – ale takich, dzięki którym eksploruję kolejne sfery swingu. Mężczyzn sprawiających, że czuję się przy nich bezpiecznie i otoczona opieką na ten niepowtarzalny moment zbliżenia. Mężczyzn wsłuchujących się we wskazówki wymawiane między kolejnymi jękami rozkoszy…
Coś we mnie pękło. Fala złości, gniewu i rozżalenia – tak, to właśnie czułam, kiedy nieoczekiwany i nieproszony singiel bez pytania postanowił dorwać się swym jęzorem do mojej cipki.
Myślenie boli
Co ty kurwa sobie myślałeś? Że kim ja jestem? Dziwką, szmatą, w którą możesz wytrzeć swoje brudy? Że jest mi wszystko obojętne kto mnie pieprzy i dotyka? Wbij sobie w ten zakuty łeb – swingers klub to nie burdel. Zatem nie dzwoń do lokalu z zapytaniem czy to agencja towarzyska albo nie pytaj się barmana kiedy będą dziewczynki.
Nie rozumiesz idei swingu – to wypierdalaj! Wystarczy jedna idiotyczna akcja, aby drzwi do swingerskiego świata zamknęły się z hukiem tuż przed twoim nosem. I co warto było? A może lubisz być wyprowadzany z lokalu z siłą argumentu nie znoszącą sprzeciwu?
Ostatnio modne jest stwierdzenie zdradzieckiej mordy. Wiedz, że ja twoją gębę bardzo dobrze zapamiętałam. I mam tylko jedną radę dla ciebie – spodziewaj się niespodziewanego.
Jak na krucjacie
Być może podjęłam się walki z wiatrakami tworząc teksty adresowane wyłącznie do singli, ale mam w sobie tę naiwność, że być może dzięki naszym wpisom niektórzy panowie coś sobie poukładają w głowie zanim wybiorą się do swingerskiego klubu. Że będą wiedzieli jak się zachować, zagadać, a nie tylko świecić kobiecie przed twarzą zdechłym fiutem licząc na cud zmartwychwstania.
I na koniec zapamiętaj – swingers klub to nie burdel! A jeśli tego nie rozumiesz, to po prostu nie przychodź. Bo inaczej i tak wylecisz z niego prędzej niż przypuszczasz.
Tekst: Luiza
P.S. Moi ulubieni barmani – dziękuję Wam za szybką i zdecydowaną reakcję. To dzięki Wam chce się przyjeżdżać do stolicy 😉
Fot.: Bill Henson, ‚Untitled’, 2009/2010. Image courtesy the artist and Roslyn Oxley9 Gallery, Sydney.
A pamiętasz jak napisałem że słowo „nie” gówno znaczy ? Opiszę sytuację ku przestrodze która przydażyła się nam w Amsterdamie legendarnym klubie fun4two. Zawsze ale to zawsze w każdym klubie nie spuszczam mojej żony z oczu, że względu bezpieczeństwa i tak było aż do Amsterdamu. Trafił się koleś który chciał ją wziąć siła. Dostał szpilka w klatkę piersiową ale odpuścił dopiero jak ktoś go wziął i kazał się odczepic. Żona nic nie podejrzewając poszła do łazienki się umyć a ten podążał za nią. Historia skończyła się w miarę dobrze bo następna para trafiła się w łazience która zaś delikwenta odsunela . Jak ta historia by się skończyła gdyby nie te dwie pary to nie wiem ale gość był bardzo natarczywy i agresywny. Od tej pory żona już nie uważa mojej nadgorliwosci jako przejaw zazdrości. W klubach mam zawsze gorsza zabawę że względu że muszę poniekąd dbać o jej bezpieczeństwo.
Szkoda że takie sytuacje się zdarzają. Przyznam ,że nie mieliśmy okazji odwiedzić z moją partnerką takiego klubu. Ale myślę że coś takiego mogło by definitywnie przekreślić kolejną wizytę.
Nauczeni doświadczeniem, wiemy że nie warto przekreślać czegoś z góry. Każda impreza jest inna, bo na każdej pojawiają się inni ludzi.e I nawet jak czasem zdarzają się nieprzyjemne sytuacje, które opisujemy, to nie stanowią one o wartości dane miejsca. W końcu na idiotów trafić można wszędzie 😉
No właśnie tego się boję że jeśli pójdę tam z moją partnerką(dodam że pierwszy raz) to takie coś przekreśli definitywnie kolejną wizytę.
Oburzenie jest jak najbardziej zrozumiałe. Podstawowe zasady zostały złamane. Poruszyłaś jednak coś, co mnie trochę zniechęca do klubów. To trochę jednak jest burdel. Najczęściej panujący model biznesowy zakłada, że kobiety wchodzą za darmo, faceci płacą. Tym samym, możliwość poznania kobiety (z dużą szansą, ale bez gwarancji na seks) jest sprzedawana mężczyznom. Innymi słowy, właściciel (sutener) zarabia, sprzedając seks, traktując kobiety jak „darmowe dziwki”. To nie fajne uczucie wychodząc z partnerką. To oczywiście trochę czepialstwo, ale w pewnym stopniu tłumaczy sposób myślenia niektórych singli przychodzących do klubu.
Ciekawe spojrzenie na tę kwestię. Chyba będę musiała poświęcić temu zagadnieniu jeszcze jeden wpis 😉
A co awanturę zrobiłaś temu singlowi, on nie pozostał dłużny więc musieli go wyrzucić z klubu?
Jak to wyglądało?
Każdy kto nie przestrzega zasad klubu, jest wyrzucany. Obsługa bardzo szybko zareagowała, ale i tak ów osobnik usłyszał kilka dobitnych słów na temat swojego durnego zachowania.