Zabawa zaczęła się niewinnie. Wpierw wspólna kolacja w altance, po czym na stół postawiono tort dla solenizanta. Chwilę później słychać było strzał korka z butelki szampana i gromkie „Happy Birthday to You!”. Radosna atmosfera udzielała się wszystkim.
Nie czekając długo, ktoś z uczestników imprezy zaproponował, aby przenieść się nad basen, do jacuzzi, tudzież sauny dla oddania się relaksującej rozkoszy. O tak, rozkosz tego wieczora miała dużo do powiedzenia.
Poszli we dwoje przebrać się w strój kąpielowy, a dokładnie rzecz biorąc po ręczniki i klapki. W końcu po co swingersowi tekstylne odzienie krępujące ruchy i swobodę. Uzupełnili płyny w szklankach i udali się w stronę strefy wellness. Z dwóch stron otoczona była wysokimi i gęsto zasadzonymi tujami, z kolejnej wysokimi podłużnymi donicami z uwodzicielską zapachem roślinnością, a osłonięta leżakami i pasmem zieleni oddzielającym od brukowanej drogi prowadzącej na parking. Noc dodawała intymności, a palące się nieśmiało żółtym światłem lampki ogrodowe uroku całej przestrzeni. Całość była zamknięta bezkresnym niebem, które okazywało ciemne oblicze, gdzieniegdzie okraszone blaskiem gwiazd.
***
Nie byli pierwsi, na miejscu konwersowało ze sobą i żartowało już kilka osób. Drugiego wieczora byli odważniejsi i śmielsi w poczynaniach. Zobaczywszy, że jest jeszcze miejsce w jacuzzi dosiedli się do grona. Inaczej niż pierwszej nocy, wszyscy mieli świadomość czego mogą się spodziewać. Przecież każdy jechał na weekend dla swingersów w celu poznania, zbadania, penetracji… i to nie tylko dzikiej przyrody, lecz również innych ciał, umysłów, reakcji. Wypity alkohol i luźna atmosfera pozwalały na nie skrępowaną wymianę myśli. Można było żartować sprośnie, lecz ze smakiem. Komentować głośno, lecz z wyczuciem. Pobudzać słowem, lecz za zgodą. Tutaj każdy znał odwieczną niepisaną zasadę, że wszystko można, lecz nic się nie musi.
Eryk spojrzał na Luizę, która pieściła czule jego męskość schowaną w toni spienionej wody. Skinęła głową. Przesunął się lekko ku wybrance chwili i… jak to bywa… przypadkiem posadził ją na swoich kolanach. Roześmiana natychmiast, zaczęła wychwalać jak komfortową ma sytuację, gdzie na raz adoruje ją dwóch mężczyzn. Jeden masując palce stóp, drugi muskając opuszkami uda. Nieskrępowanie i luz pozwalały na pieszczoty, ale i nie ustającą rozmowę. Poznawali się w tym momencie na różnych poziomach. Fizycznym oraz umysłowym. W końcu nie od dziś wiadomo, że spełnienie może być tym pełniejsze, im bardziej kochankowie znają swoje potrzeby i oczekiwania. Wieczór trwał, a erotyzm kipiał silniej niż woda w jacuzzi. Narastające ciśnienie buzującej krwi skierowało kroki ludzkich ciał do podgrzewanego basenu.
***
Krótka kąpiel. Ciągłe śmiechy, nieprzerwana konwersacja. Każdy miał poczucie, jakby prowadził rozmowę z dobrymi znajomymi, których nie widział od lat. A było tyle do opowiedzenia. Po schłodzeniu nastąpił etap na dalsze hartowanie. Luiza pierwsza weszła do sauny, za nią wszedł Eryk.
– Podoba Ci się? – zapytała Luiza, gdy byli przez chwilę sami.
– Tak, uśmiech jak i ciało. Muszę przyznać, że nie brak tutaj pięknych Kobiet.
– To działaj.
– A ty?
– Ja również mam chęć poszaleć.
– To szalejmy, w końcu kiedy, jak nie teraz. – odpowiedział Eryk z szelmowskim uśmiechem.
Sauna zaczęła zapełniać się kolejnymi kuracjuszami. Naturyzm był dla nich oczywisty, nie wstydliwy, ludzki. Jaśniejsze światło padające na figury ciał, zarysy piersi, oczekujących penisów, skrytych warg nie krępowały nikogo. W momencie relaksu, chłonięcia ciepła przez wszystkie pory ciało było tylko ciałem, pięknym, lecz nie seksualnie pobudzonym. Każda chwila przyprawiała cielesności inne oblicze.
Wyszli z sauny. Powoli cała grupa udawała się do jednego z domków, gdzie rozbrzmiewała już muzyka. Oni poszli się przebrać. Seksowny makijaż, uwodzicielskie perfumy, koronkowa bielizna. Męski zapach, elegancka koszula, świeży oddech. Byli gotowi zejść do świata uciech.
***
W salonie na początku spokojnie, lecz z minuty na minutę co raz bardziej szaleńczo. Każda przestrzeń sprzyjała integracji. Masażysta rozpocząwszy swój rytuał na jednej z Pań, dał sygnał zgromadzonym do odważniejszej gry. Naga wybranka pojękiwała cichutko, a widownia spijała oczami odgrywaną scenę. Eryk podszedł do dziewczyny, którą miał przyjemność poznać poprzedniego wieczora. Stanął za jej plecami i delikatnym ruchem palców zaczął gładzić jej szyję i ramiona przechylając co rusz nieśpiesznie głowę damy by mieć dostęp do każdego skrawka jej skóry. Poczuł, że wsuwa rękę w jego bieliznę i zaczyna rytmicznie pieścić penisa. Był nabrzmiały już od dłuższej chwili, więc dotyk spowodował dreszcz na jego ciele. Nie przestając gładzić szyję oraz lico kobiece, jedną rękę zamienił na język i wilgotne usta, które zlizywały zapach perfum z wyginającego się w podnieceniu ciała. Drugą zaś zjechał w dół, czyniąc pieszczoty pełniejszymi. Wyczuł pod palcem gorącą wilgoć, która krzyczała pulsacyjnie, prosząc o dotyk. Wpierw przesuwał palcami po zewnętrznej stronie warg rozkoszy, a następnie okrężnymi ruchami poruszał łechtaczkę uwypukloną w oczekiwaniu. W momencie, gdy czuł iż kwiat się rozchyla włożył palec do środka ocierając nim o pochwę. Czuł, że działa sprawnie i daje przyjemność, gdyż jako miarę przyjął ruch ręki ściągającej i nasuwającej napletek. Ku górze, ku dołowi. Szybciej, wolniej, stanowczo, nieśmiało. Wszak większość Kobiet zastyga z pieszczotą, gdy same odczuwają stan uniesienia.
– Chcesz wejść? – Powiedziała do Eryka, odchylając głowę w jego stronę, po czym ustami przywierając do jego ust i całując namiętnie.
Tekst: Eryk
PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/upojna-noc-czesc-ii/