Site Loader

Twoje ciało drży na samą myśl, że będzie dotykane i pieszczone. Sutki niczym żołnierze na baczność czekają na rozkazy i polecenia. Wilgoć spływająca po udach sygnalizuje gotowość do działania. Nie wiesz co się wydarzy. Który zakamarek Twej cielesności zostanie zwilżony mokrym językiem. Który zmysł wysunie się na pierwszy plan… A może jednak lepiej byłoby wiedzieć co się wydarzy i posłusznie wypełniać kolejne wersy erotycznego scenariusza?

Seksualna schizofrenia

Obydwoje z Erykiem lubimy doświadczać świat słowem i obrazem. Ostatnio wybraliśmy się do kina na „Duke of Burgundy. Reguły pożądania” w reżyserii Petera Stricklanda. Pragnęliśmy obejrzeć film, rozpalający ogień podniecenia, lecz…

… znów zobaczyliśmy historię przedstawiającą erotyczne rozdwojenie jaźni. Jakby osiągnięcie stanu zespolenia i zaspokojenia nie było możliwe bez spełnienia ściśle określonych warunków.

Zamiana ról

Cynthia (Sidse Babett Knudsen) i Evelyn (Chiara D’Anna) są kochankami. Ale ich miłość nie opiera się na „tradycyjnej” bliskości. To co łączy to erotyczna gra. Gra, w której jedna z kobiet jest pierwiastkiem dominującym, zaś druga jej służebnicą. Z pozoru Cynthia sprawia wrażenie kobiety silnej i zdecydowanej. Kobiety, której wymagania muszę zostać bezwzględnie spełnione. Evelyn jest jedynie jej podnóżkiem do wycierania brudów codzienności. Jednak zagłębiając się ich relacje, role te zaczynają się zamieniać. Okazuje się, że to Evelyn jest reżyserką zabaw erotycznych. Że to ona na karteczce zapisuje Cynthii co ma mówić i robić. Minuta po minucie. I tak zabawa przeistacza się w dramat…

Rozkosz w cierpieniu

Czy sam film „Duke of Burgundy” jest wart polecenia? Nie ukrywam, że jego fabuła mnie nie wciągnęła i co chwilę zerkałam na zegarek odliczając minuty pozostałe do zakończenia seansu. Ale na uwagę zasługuje pewne ukazanie tematu, jak bardzo niektórzy w drodze do osiągnięcia seksualnej satysfakcji pragną być zniewoleni i upokarzani. Czy naprawdę tylko w ten sposób mogą osiągnąć pełne spełnienie?

Sami z Erykiem próbujemy nowych rzeczy i przekraczania granic, które jeszcze do niedawna znajdowały się w sferze zakazanych. Delikatne podduszenie, głęboka penetracja i agresywne fantazje erotyczne szeptane do ucha. Owszem, to czasami bardzo stymuluje, lecz bez tego także umielibyśmy się bawić w łóżku. Zatem co takiego musi dziać się w psychice niektórych, że tylko ból i zniewolenie prowadzi ich do rozkoszy? Czy Cynthia i Evelyn są szczęśliwe? Nie. Jedna z nich chce przestać żyć według powtarzanego scenariusza i wrócić do normalności. Spróbować czegoś zwyczajnego i naturalnego. Czym im się to uda? Na to pytanie będziecie musieli poszukać odpowiedzi sami…

Tekst: Luiza

PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/love-w-oczach-swingerki/

Niech inni też się o nas dowiedzą :)

10 Replies to “„DUKE OF BURGUNDY. REGUŁY POŻĄDANIA”, CZYLI ŻYCIE WEDŁUG SCENARIUSZA”

    1. Postanowiliśmy z Erykiem, że na blogu będzie pojawiało się więcej erotycznych recenzji zarówno książkowych, jak i filmowych, bo chcemy, aby nasz blog był seksualnie kompletny 😉

  1. Nie oceniajcie byście nie byli oceniani. Luizo mimo ogromnego szacunku dla Ciebie, Was, bardzo zasmucily mnie Twoje slowa, nie obawiasz się że „Ci” ludzie kiedyś niepochlebnie wyraza się o Waszym stylu życia ?

    1. Oczywiście, że się boję/boimy. Zdajemy sobie sprawę, że nasz styl życia odbiega od ogólnie przyjętych norm, zaś stworzenie tego bloga wystawia Nas na opinię innych. Ale jednocześnie wiemy, że to ryzyko jest warte swej ceny. Przez ostatnie dni mieliśmy okazję spotkać się z wieloma swingersami i otrzymaliśmy od nich moc pozytywnych słów. To tylko Nas utwierdziło w przekonaniu, że to co robimy ma sens 🙂

  2. Trochę mnie tu nie było, ale już nadrobiłam 😉 Hmmm ten najświeższy wpis mnie zaintrygował. Może dlatego, że po części dotyczy mnie. Ja lubię w łóżku przemoc. Lubię zniewolenie. Lubię silną dominację mężczyzny. Wiązanie. Bicie. Nie zawsze, ale lubię. Nie widzę w tym nic złego. A może po prostu jestem dziwna 😀

    1. Nie jesteś dziwna. Ja sama zauważam, że czasami kręcą mnie takie rzeczy, o które sama siebie wcześniej nie podejrzewałam…

Comments are closed.