Siedzę sobie w plażowym barze w Świnoujściu. Choć sezon w pełni, ludzi mało. Mnie to cieszy. Nie lubię tłumu, zwłaszcza tego wakacyjnego. Wszyscy są spragnieni słońca, którego tak w ostatnich dniach brakuje. Do szczęścia, do energii, do przyjemności.
Do siedzenia wybrałam ławkę pierwszą z brzegu i pierwszą w rzędzie, by nikt nie zasłaniał mi widoku na plażowe życie. Małe dziecko moczy stopy w morzu, lecz szybko ucieka z zimnej wody. Bałtyk, choć piękny, zawsze jest chłodny. Zamawiam kawę – na pobudzenie myślenia i zmysłów. Pani stojąca za mną zamawia dwa razy campari. Jest dziewiąta rano. To dopiero jest dobre rozpoczęcie dnia. Pomyślałam, że wieczorem naleję sobie wina. Mam ochotę. Słońce wyłoniło się zza chmur. W jednej chwili plażowicze ustawili swe ciała w jego kierunku – by złapać nieco ciepła i musnąć skórę opalenizną. Ulotna pamiątka z wakacji.
Czasami trzeba wszystko puścić, by odpuścić. Czasami trzeba też puścić się – w przenośni, jak i dosłownie. Za często tkwimy w czyichś przekonaniach, wytycznych na życie, a za rzadko wsłuchujemy się w siebie. W głos naszego prawdziwego „ja”. Powiedz szczerze – ile razy ktoś powstrzymał cię przed zrobieniem tego, na czym bardzo ci zależało? A potem ten ktoś sam to uczynił albo odszedł i zostawił cię z pustką niespełnienia?
***
Czy ja się puszczam? Oczywiście! Bo do tego puszczania dojrzałam. Bo daje mi wolność. Bo czuję, że chcę dużo, a mogę jeszcze więcej. Bo nie ograniczają mnie zewnętrzne granice. Jedyne granice stawiam w zgodzie ze sobą i ze swoim ukochanym mężczyzną. A co się stanie, kiedy przekroczę linię, której z założenia przekraczać nie powinnam? Warianty są różne – albo odnajdę nowy wymiar przyjemności, albo w mojej głowie uruchomi się tryb alarmowy i się wycofam, albo poczuję… ból. I wtedy będę musiała się zatrzymać, by go zrozumieć, oswoić i wyciągnąć wnioski.
Umiejętność puszczania się to także umiejętność dawania sobie prawa do popełniania błędów. Bo one były, są i będą. Unikanie ich to nie jest rozwiązanie kompletne, a raczej forma ucieczki – przed sobą, przed partnerką/partnerem, przed tym, co jeszcze nienazwane…
Ileż to razy słyszałam, że jestem puszczalska. Że nie mam uczuć. Że nie wiem, co to prawdziwa miłość. Że puszczam się, bo jestem nieszczęśliwa. Kiedyś emocjonalnie odpowiadałam na takie wiadomości. Udowadniałam. Przekonywałam… Tylko po co? I kogo?
Szczęścia nie trzeba udowadniać. Ono jest w tobie. Tak, puszczam się. Tak, jest mi z tym dobrze. A teraz idę pomoczyć stopy w chłodnym Bałtyku.
P.S. W sobotę mamy randkę i będziemy puszczać się razem.
Tekst: Luiza
Fot.: Swing With Me
Jesienią 2025 będzie miała premierę książka Natalii Dziadury „Od stycznia będę się puszczać” wydana przez Wydawnictwo EoS, a my jako Swing With Me jesteśmy oficjalnym patronem tejże niezwykłej powieści.
Więcej o kampanii dpokeczy #puszczamsię przeczytasz tu:
___
Teraz Twoja kolej! Dołącz do naszej swingerskiej społeczności!
Facebook: https://www.facebook.com/SwingWithMeBlog/
Instagram: https://www.instagram.com/newswingwithme/
Grupy na FB: https://www.facebook.com/groups/rozmowyoswingu/
https://www.facebook.com/groups/otwartagrupaswingu/
Grupa na Discord: https://discord.gg/sthJtZnXfZ
Zbiornik: https://zbiornik.com/Swing_with_me_blog
https://zbiornik.com/Luiza_Eryk
___
Jeżeli masz ochotę wspierać nas w tym, co robimy – to możesz zrobić to tutaj: