Od kilku lat jestem szczęśliwą mężatką. Od kilku lat jestem również swingerką. Zatem czy ślub coś zmienia? W moim przypadku – zdecydowanie tak, choć przez dłuższy czas byłam przekonana, że fakt zamążpójścia nie odegrał w tej kwestii większej roli. Myliłam się.
Drużyna pierścienia
W zasadzie nie mam porównania. Nie mogę napisać, że zanim wyszłam za mąż to swingowanie wyglądało tak i tak, a jak już świeciłam obrączką na ręku, to swingowanie przeszło w inny wymiar. Ale czy bym zdecydowała się na dzielenie się sobą i Erykiem bez tego magicznego pierścionka na dłoni? Chyba jednak nie.
Ślub nie był najważniejszym dniem w naszym życiu. Był ważny, nawet bardzo ważny. Ale będąc ze sobą tak wiele lat jak my, mamy na koncie wiele wspomnień i przeżyć, które łączą i cementują bardziej niż przysięga wypowiedziana przez urzędnikiem państwowym. I nie chodzi tu o wspólny kredyt na mieszkanie. Owszem, uwielbiam kiedy mogę o Eryku powiedzieć mój mąż i należeć do małżeńskiej „drużyny pierścienia”, ale wiem, że bez tego kawałka papieru i tak byśmy byli ze sobą, kochając się i celebrując każdy nowy dzień. I kłócąc się niczym włoskie małżeństwo, bo w naszym związku jest miejsce na wiele różnorodnych emocji. Ale ja tak wolę niż zamiatać problemy pod dywan udając i wierząc, że jakoś się je „udepcze”.
Ale pamiętam, że odkąd przyrzekłam mu, że nasz związek będzie szczęśliwy, zgodny i trwały i usłyszałam te same słowa od niego, to nagle jakby mi się oczy otworzyły, że warto spróbować czegoś nowego. A jeśli by to nie było dla nas, po prostu nie brnąć w to dalej…
Nasza podróż poślubna była wspaniałym doświadczeniem. Słońce, plaża i my pijani miłością i winem z lokalnej winiarni. Hotelowy pokój przywitał nas wspaniałym widokiem na morze i szampanem dla nowożeńców. Myślałam, że osiągnęłam wtedy pełnię szczęścia… Tymczasem to dopiero był początek prawdziwego poznawania się.
Jestem gotowa
Gdy mam coś ważnego do powiedzenia, albo coś co w jakiś sposób mnie krępuje, to nerwowo bawię się biżuterią. I właśnie przekręcając obrączkę na palcu, powiedziałam Erykowi, że chyba jestem gotowa.
– Ale gotowa na co? – zapytał
– Na innych.
Nie dowierzał. Pewnie myślał, że ten moment nigdy nie nastąpi. Wiedziałam, że pragnie spróbowania swingowania, ale do niczego mnie nie zmuszał. Niczego nie narzucał.
A ja oblałam się dziewczęcym rumieńcem wypowiadając te słowa…
Co się zmieniło?
Czemu ślub tak wpłynął na moje postrzeganie seksualnej rzeczywistości? Tego nie wiem. Może podświadomie potrzebowałam jeszcze jakiegoś zapewnienia o dozgonnej miłości. To głupie, wręcz sztampowe. Wiem o tym. Ale wiem również, że do tej pory zdarza mi się zaczerwienić pod wpływem Jego uśmiechu i dotyku. Gdy słyszę Jego głos i bicie serca rwącego się do mnie… I to jest piękne.
Może wtedy po prostu dojrzałam do tej decyzji?
Decyzji co prawda nie łatwej, ale z pewnością wartej podjęcia ryzyka.
Tekst: Luiza
PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/nasze-malzenstwo-nie-jest-doskonale/
Pierwsza randka, oświadczyny, złożenie przysięgi małżeńskiej, pierwsze chwile po narodzinach dziecka i rytuały z tym związane. To wszystko są chwile,które cementują ludzi, chwile które powodują, że związek jest wyjątkowy i prawdziwy. Warunek jest jeden, dla obydwóch relacja ta musi być ważna tak samo. Bo bywa trudno…cholernie trudno.
Związek to codzienna batalia. O siebie nawzajem i siebie pojedynczo. Ale przynajmniej zawsze coś się dzieje, a z ukochaną osobą rutyna nie ma szans 🙂
Ślub zmienia wszystko choć nigdy w to nie wierzyłam…!
Znamy się z 18 lat. Razem jesteśmy z 13 lat, nie wiem, tak na prawdę nigdy nie liczyłam, nigdy nie obchodziliśmy żadnych rocznic.
Ślub wzięliśmy 2 miesiące temu i to był na największy błąd mojego życia! Oddałam się bezgranicznie człowiekowi, którego kocham, z którym wiązałam plany i nadzieje na przyszłość a on tydzień po ślubie okazał się kimś kogo nie znam! Doprowadził mnie do skrajności. I to co się dzieje przerasta mnie. Tracę siły… leżę. Boję się czy starczy mi sił… na rozwód.
Przecież jestem silna.
Zawsze byłam.
…
Nie lubię takich historii, bo tak naprawdę nie wiem co odpisać. Przykro mi, że cierpisz i że ślub okazał się nietrafioną decyzją. Ale pamiętaj, że coś musi się skończyć, aby coś się mogło zacząć. Wierzę w Ciebie, wierzę, że znajdziesz w sobie tyle siły, aby iść do przodu. Jestem z Tobą 🙂