Site Loader

Swingujemy już prawie trzy lata. Kiedy to zleciało – naprawdę nie wiemy. Przez ten czas swingowanie wywróciło nieco nasze życie do góry nogami. Raz czuliśmy, że możemy wszystko, ale zdarzały się też chwile, kiedy pojawiało się zwątpienie. Ale dziś już jesteśmy pewni – uwielbiamy swing! Za co? Och, powodów jest bardzo wiele…

Za naukę dzielenia się sobą

Zanim zaczęliśmy przygodę ze swingiem, obydwoje z Erykiem czuliśmy pod skórą, że w seksie można więcej. Że jest to sfera, w której wręcz trzeba eksperymentować i próbować nowych rzeczy. Uczyć się siebie, własnej seksualności, zaspokajania partnera, jak to tylko jest możliwe. Wchodzić na wyższy poziom spełnienia i akceptacji swoich pragnień…

No dobrze, tyle w temacie teorii. A co z praktyką? Jak to przeważnie bywa, początki nie były łatwe. Pojawiła się zazdrość i kłujące w serce uczucie, że już od tej pory nic nie będzie tak jak wcześniej. Że straciliśmy bezpowrotnie nasz mały, intymny świat.

Pokonaliśmy to i stała się rzecz niebywała – nasza intymność wcale nie zniknęła. Wręcz przeciwnie – pogłębiła się, jednocześnie robiąc miejsce na to co nowe i nieznane. Nauczyliśmy dzielić się sobą nawzajem. Rozdzielając fizyczność od duchowości. Wiemy, wiemy, że może to brzmi nieco patetycznie, ale czy swing musi być odarty z romantyczności? My zdecydowanie lubimy łączyć te dwa aspekty.

Za ten dreszcz emocji

Jesteśmy za sobą każdego dnia, bo tak nam jest po prostu dobrze. Mamy podobne temperamenty i czasami… trudne charaktery. Oprócz tego, że jesteśmy małżeństwem, jesteśmy przede wszystkim parą najlepszych przyjaciół. I chyba właśnie dzięki temu zdecydowaliśmy się wejść w świat swingersów. Bo wiedzieliśmy, że nic nie jest w stanie zniszczyć tego co nas łączy.

Swingowanie dostarcza niepowtarzalnego dreszczu podniecenia. To zupełnie tak, jakbyście szykowali się na pierwszą randkę. W waszej głowie kotłują się myśli, jak to będzie, czy coś z tego wyjdzie. Ekscytacja i emocje towarzyszą wam na każdym etapie przygotowań i sięgają zenitu tuż przed samym spotkaniem. Jeżeli pojawi się iskra podniecenia, to później wszystko idzie jak z płatka: flirt, kokietowanie i… łóżkowe ekscesy.

A nad ranem i tak wylądujecie we własnej sypialni głodni siebie i tego niepowtarzalnego błysku pojawiającym się przy wspólnym orgazmie.

Za to, że można więcej

Swing dodaje skrzydeł. Sprawia, że chcesz więcej i czujesz, że możesz to osiągnąć. Zaczynasz coraz lepiej czuć się w swoim ciele i dokładasz coraz więcej starań, aby zwiększać atrakcyjność. Twoja pewność siebie znacząco wzrasta, a seksapil wręcz bije od ciebie na odległość. A to przekłada się nie tylko na sukcesy w życiu prywatnym, ale również i zawodowym. Dlaczego? Bo twój urok osobisty zaczyna powalać na kolana 🙂

Za niesłabnący apetyt na…

… siebie. Swing może oddalić, nie będziemy zaprzeczać. Wiele związków z tego powodu się rozpadło, ale pary, których relacja opiera się na prawdziwym zaufaniu, szczerości i spontaniczności, poczują, że jeszcze nigdy były ze sobą tak blisko, jak właśnie po poznaniu smaku swingowania. Człowiek przecież od początków istnienia nie był stworzony do monogamii. Geny, instynkty – to się nie zmieniło na przestrzeni tysiącleci. To dlaczego mamy okłamywać siebie, że jest inaczej?

My z Erykiem podjęliśmy decyzję o wyjściu z tego świata monogamicznej ułudy. Spotkamy się z innymi, eksplorując ich ciała i osobowości. Ciesząc się chwilami wzbogacanymi jękami rozkoszy. Odnaleźliśmy się w swingu, nie zapominając przy tym o sobie. Bo przecież my w tym wszystkim jesteśmy najważniejsi. Nikt inny, tylko my.

Tekst: Luiza

Niech inni też się o nas dowiedzą :)

4 Replies to “ZA CO UWIELBIAMY SWING”

  1. Jeżeli para darzy się uczuciem i bezgranicznym zaufaniem to nie ma problemu z zazdrością i strachem o rozpad związku. Wystarczy ,że obie strony chcą tego samego.
    My po powrocie ze swing imprezy jesteśmy tak na siebie napaleni ,że pomimo zmęczenia rzucamy się na siebie jak byśmy tydzień się nie kochali 😀 a podniecenie sięga zenitu.

    1. Zgadzamy się w całości. Nie wiem czy to trafne porównanie, ale czasem mamy ochotę wypić zdecydowanie więcej alkoholu niż zazwyczaj, po to aby się „upodlić”. Później wracamy do weekendowej „normy”. Podobnie jest u nas ze swingiem, raz na jakiś czas potrzebujemy wyskoku, aby późnej nasze współżycie było pozbawione pokus i abyśmy w sobie widzieli „chodzące ideały” 🙂

      A brak wzajemnej zazdrości i zaufanie jest podstawą. Kto wchodzi w swing z problemami w związku ten ogromnie ryzykuje.

      Pozdr.

      W.B.

      1. Bo swing nigdy nie może być formą terapii, które z założenia ma rozwiązać wszystkie problemy. Tak się nie da, bo problemy nie znikną, lecz się pogłębią…

    2. To my mamy podobnie. I chociaż ciało czasami jest wykończone po łóżkowych ekscesach, to po powrocie do domu i tak chce się więcej. Więcej siebie 🙂

Comments are closed.