Site Loader

Poznaliśmy ich na sylwestrowym SWINGestrze. Ewa i Robert – niezwykłe małżeństwo, które od wielu lat tworzy razem Jacuzzi Club. Długie rozmowy prowadzone z nimi przy barze zaowocowały pomysłem na wywiad. Można wręcz rzec, że prezentowany wywiad, to „wywiad rzeka”. Szczerze i prawdziwie, Robert opowiedział nam o początkach klubu, zasadach w nim obowiązujących i o tym co najważniejsze – o ludziach, którzy do nich przychodzą. Usiądźcie wygodnie, bo ta rozmowa zatrzyma Was przed komputerem na dłużej. Gwarantujemy 🙂

Zanim przejdziemy do pytań związanych z klubem, opowiedzcie jak zaczęła się Wasza przygoda ze swingowaniem?

Stare dzieje 🙂 Mamy za uszami ponad 20 lat „świntuszenia”, a jak się zaczynało. Hmmmm, pewnie każdy to jakoś w sobie ma tylko jedni mają na tyle odwagi i zaufania do siebie aby spróbować o tym rozmawiać, a inni nie. My jak widać mieliśmy 🙂 Początki jak chyba wszystkich wtedy to magazyn (o ile pamiętam) „Sexrety” – teraz trudno to sobie wyobrazić ale naprawdę były takie czasy, że nie było internetu!!! Była za to gazetka, w której ogłaszali się ludzie szukający kogoś do zabawy. Wysyłało się list (taki zwykły, który dostarczał listonosz!!!) na adres redakcji, w kopercie była druga koperta z nr anonsu i oni przekazywali ją dalej do autorów danego anonsu. Można odnieść wrażenie, że mamy po 100 lat i jak to napisałem to aż się „staro poczułem” 🙂 – a to naprawdę było nie tak dawno temu. Ale świat się zmienił 🙂

Otwarcie klubu dla osób czerpiących radość z seksu to niemałe wyzwanie, zwłaszcza w naszym kraju. Jak wyglądały Wasze początki i pierwsze imprezy?

A to w zasadzie przypadek. no może nie do końca ale jednak 🙂 Po tym jak zamknięto Swingersclub pod Warszawą w Polsce był tylko Sauna Club w Bielsku. Naturalnie powstawały jakieś inne kluby w Warszawie, Łodzi, Częstochowie, ale szczerze mówiąc wszystkim im brakowało klimatu. jaki udało się zrobić w Bielsku. Mieliśmy tam daleko, ale mimo to byliśmy tam bardzo często i nie były to tylko sex wyprawy – ja tam po prostu odpoczywałem, wyłączałem się z codziennego szaleństwa, jakie miałem w firmie.

Przez wiele, wiele lat codziennością był garnitur, kamizelka, krawat i …. rano przed śniadaniem kawa wraz z Solpadeiną, bo człowiek wstawał już z bólem głowy. Potrzebowałem po prostu takiej normalnej fizycznej pracy, oderwania od korporacyjnego kieratu. No i powstał pomysł …. że zrobimy sobie mały klubik gdzieś na Pomorzu. Znaleźliśmy lokal nad jeziorem, przez pół roku trwały rozmowy na temat kupna i … w ostatniej chwili pani, która miała nam to sprzedać wycofała się bo „jak kiedyś wejdziemy do strefy euro to będzie więcej warte”. Pomysł w zasadzie upadł Ale, że tak jakoś nas nosiło to stwierdziliśmy, że OK – nie udało się kupić to może wynajmiemy coś – a że to były już czasy internetu to wstukałem w wyszukiwarkę jakiś tekst i całkiem przypadkiem trafiliśmy na budynek w szczerych polach pod Gdańskiem – właściciel chciał go wynająć. Pojechaliśmy na miejsce, tam się okazało, że to ruina po wojsku i koniec świata. Czyli …. idealne miejsce 🙂 Wynajęliśmy ten budynek, przywieźliśmy pracowników budowlanych i za 1,5 miesiąca mogliśmy sami wejść do budynku i zabrać się za prace, które z lokalu miały zrobić KLUB. No i po kolejnych 2 tygodniach była już pierwsza impreza, na którą zaprosiliśmy tylko znajomych :))) Każdy coś tam wówczas robił, każdy coś przygotowywał i pierwsza impreza w klubie na dodatek sylwestrowa zapoczątkowała to, co mamy teraz.

Miało to być miejsce do odreagowania stresów w firmie ale tak jakoś wyszło, że nie potrafiłem „nic nie robić” no i rozwijało się trochę. Po roku stwierdziliśmy, że wsadziliśmy w to tyle pieniędzy, że trzeba to wykupić, dogadaliśmy się z właścicielem (błąd, że dopiero wtedy, bo widział już ile tam zrobiliśmy i cenę dobrze wyśrubował), ale, że miejsce było doskonałe na to co robiliśmy stwierdziliśmy, że kupujemy …. no i wówczas zaczęliśmy traktować to już nieco poważniej. Na tyle poważniej, że stwierdziliśmy, że otworzymy sieć klubów w Polsce i za granicą. Przyznam, że byłem przekonany, że prowadzenie sieci klubów to pestka w porównaniu z moją firmą, która miała wtedy oddziały w ponad 20 miastach. Byłem przekonany, że skoro my to (klub) robimy niejako z marszu to bez problemu zrobią to też inni – my tylko przygotujemy odpowiednie lokale. Kupiliśmy lokale w Polsce i na Wyspach Kanaryjskich. Zrobiliśmy tam wszystko i …. okazało się, że coś nie gra. Klub pod Gdańskiem, który bardzo dobrze funkcjonował (gdy tam byliśmy) po tym jak wyjechaliśmy na Kanary zaczyna kiepsko działać, klub pod Warszawą otwierany przez internet i telefon, zupełnie leży. Okazało się, że klub to nie lokale tylko …. my.

Tu muszę się przyznać, że to był wielki błąd z mojej strony, bo byłem przekonany, że procedury tak samo jak w mojej firmie załatwią wszystko ale to, co można było zrobić w firmie technologicznej w żaden sposób nie przekładało się na KLUB, gdzie musi być atmosfera i zasady.

Przylecieliśmy do Polski 3,5 roku temu na imprezę w naszym klubie (na Sylwestra Lejdis) miała to być wycieczka na tydzień, może dwa. Odprowadzając znajomych na lotnisko zaraz po Lejdis umawialiśmy się, że za tydzień będziemy na Wyspach …. Niestety, to co zastaliśmy wtedy tutaj, sprowadziło nas na ziemię i musieliśmy zostać, aby to naprawić. Udało się całkiem szybko przywrócić pozycję klubu w Gdańsku, mieliśmy się zabrać za Warszawę i wówczas okazało się, że … Kanary kuleją. Wtedy do nas dotarło, że klub to my …. i trzeba było się zdecydować co wybrać. Z uwagi na potencjał był naturalnie tylko jeden wybór. tzn Gdańsk. Zdecydowaliśmy się, że zamykamy wszystko inne (lokale do dzisiaj mamy i stoją puste) i sami skupiamy się nad rozbudową i zrobieniem już nie klubu, ale ośrodka dla swingersów.

Ostatni rok, a nawet miesiące to już rozbudowywanie wszystkiego tak aby wyszedł w tego wyjątkowy ośrodek, będą też zmiany w części plażowej i basenowej. Bardzo zmieni się też wygląd budynku, teraz zrobił się z tego obiekt który ma prawie 2000 m.k. i wszystko mamy zamiar przykryć czarnym szkłem. Właściwie to nie tyle co szkło, a panele fotowoltaiczne, które nie tylko ładnie wyglądają, ale jeszcze dają energię, której tu trzeba naprawdę ogromne ilości. Niedługo wiosna, a u nas – przedwiośnie i szklane domy 🙂

Przez dwa lata ostro rozbudowywaliśmy ośrodek, przyciągaliśmy ludzi z Europy i …, udało nam się przyciągnąć setki swingersów z EU. Tak to się rozwijało, że w końcu ruszyliśmy ze specjalnymi imprezami dedykowanymi dla gości z zagranicy i to, co kiedyś wydawało nam się niemożliwe stało się faktem. Przylatuje do nas czasami po kilkaset osób z całej Europy, No i trzeba było ponownie rozbudować „klub” – teraz to już największe tego typu miejsce w Europie. Ale nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa 🙂

Swingowanie to bardzo delikatna sfera, w której biorą udział różne emocje i uczucia. Czasami trudno przewidzieć też własne reakcje. Co możecie poradzić osobom bawiącym się w swing, aby dawał on im radość, a nie skomplikowane, momentami przykre doznania?

 To u nas bardzo krótka odpowiedź. Każdemu kto zaczyna mówimy – pomału, nie nastawiaj się na nic, przyjedź i zobacz jak to wygląda. Zobacz czym jest swing, porozmawiaj z innymi, pobawcie się sami ze sobą i … wracajcie do domu. Tam sobie porozmawiajcie o tym, jak każde z Was to widziało, co Wam się podobało, a co nie, jakie macie obawy itd. Jeśli po takiej wizycie i następnie rozmowie w domu dojdziecie do wniosku, że swing jest dla Was to róbcie (równie pomału) kolejny krok. Ale za pierwszym razem nie śpieszcie się – lepiej mieć niedosyt niż kaca.

Każdemu też radzimy aby zaczynał swingować właśnie od wizyty w klubie z takimi zasadami jakie są u nas (nie koniecznie w naszym klubie). Klub to miejsce, w którym można bawić się samemu, tylko ze swoim partnerem i dojrzewać do czegoś więcej. Wbrew pozorom to właśnie prywatne spotkania częściej powodują kaca.

 

Dziękujemy za rozmowę

Luiza i Eryk

PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/jak-nam-bylo-w-jacuzzi-club/

Niech inni też się o nas dowiedzą :)

2 Replies to “„KLUB TO MY” – WYWIAD Z JACUZZI CLUB, CZĘŚĆ I.”

  1. Zgadzam się, ze JC to przede wszystkim ludzie 🙂
    I warto dodać, że to nie tylko miejsce dla swingersów (lub przyszłych swingersów). To po prostu doskonałe miejsce dla otwartych i lubiących seks i erotykę ludzi.

    1. Ludzie to klucz do sukcesu, a w JC panuje wręcz rodzinna atmosfera. Zawsze można z kimś porozmawiać przy barze i nie tylko 😉 W tym roku planujemy odwiedzić także inne polskie kluby, więc będziemy mieli porównanie 🙂

Comments are closed.