Udany związek opiera się na harmonijnym podążaniu tymi samymi ścieżkami. Wspólne cele i plany na przyszłość, podobne marzenia i system wartości. W swingu jest identycznie. Zupełnie jak w tańcu – kroki muszą być zgrane, a rytm idealnie słyszalny dla obydwojga. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy jedno z partnerów ma ochotę na walca, a drugie na zmysłową salsę.
Zachwyt i rozczarowanie
Zaczęłam nieco enigmatycznie, ale ostatnio na Zbiorniku napisał do nas jeden z panów, który choć sam zainicjował w małżeństwie posmakowanie swingu, to teraz chciałby wycofać się z tego świata. Natomiast rozbudzone żądze jego żony sprawiają, że ona w przeciwieństwie do niego – ma ochotę na więcej. I jak tu teraz pogodzić odmienne zapatrywania na sferę seksualną, zwłaszcza gdy jedna ze stron wręcz krzyczy nie chcę już tego!?
Pamiętacie nasz wpis o Pułapkach swingu? On jest cały czas aktualny, bo swingiem bardzo łatwo się zachwycić, lecz również zachłysnąć. I gdy się nie jest na niego w pełni gotowym – trudno później złapać oddech równowagi. Zamiast uczucia szybowania ze szczęścia, masz wrażenie że toniesz w otchłani rozpaczy, a dla twojego związku nie ma już żadnego ratunku.
Kilka pytań
Strach i panika to najgorsi doradcy. Przez te zgubne uczucia nie myślisz racjonalnie, żałując jedynie słów wypowiedzianych w gniewie lub smutku. Dlatego warto poświęcić chwilę w samotności na ułożenie myśli i spróbowanie odpowiedzieć na kilka pytań:
– Dlaczego pojawiło się pragnienie spróbowania swingu? Czy było ono podyktowane zwykłą ciekawością czy próbą poznania i zdefiniowania własnych potrzeb seksualnych?
– Co okazało się za trudne do przezwyciężenia? Zazdrość, poczucie utraty ukochanej osoby, a może odezwały się jakieś ukryte kompleksy, które całkowicie zamknęły Ciebie na nowe doświadczenia?
– Jak widzisz teraz swój związek? Czy jest w nim miejsce na swing czy definitywnie chcesz zamknąć ten rozdział?
Wyrzuć to z siebie
Nie okłamuj siebie, bo to byłoby najgorsze co możesz zrobić. Musisz ubrać w słowa, to co Cię wystraszyło, bowiem bez tego utkniesz w martwym punkcie, wokół którego będą narastały niedomówienia i nieporozumienia. Jeżeli trudno jest Ci o tym mówić – napisz to. Papier przyjmie wszystko, łącznie z gniewem i stanem emocjonalnego wkurwienia. Zaufaj mi. Gdybym sama kiedyś nie zrobiła tego samego, to być może w moim związku pojawiłby się naprawdę poważny kryzys. To były nasze początki, ale miałam wrażenie, że jedna wizyta w klubie mogła przekreślić wszystkie lata spędzone razem.
Nam się udało to pokonać, zatem i Tobie się uda. Pamiętam, jak przelałam na słowa pisane wszystkie swoje bolączki. Napisałam szczerze co czułam, gdy widziałam Eryka z inną oraz wtedy kiedy sama odważyłam się oddać innemu mężczyźnie. Płakaliśmy obydwoje, ale otworzyliśmy się na siebie i to było najważniejsze. Schowaliśmy do kieszeni durną dumę i ukryte lęki, a nasza rozmowa była chyba najbardziej oczyszczającą ze wszystkich dotychczasowych. I tak narodził się nowy początek nas samych.
Quo vadis?
Być może Twoja ukochana osoba nie wie co czujesz. Mało tego – może ona też stara się Tobie coś udowodnić czy przekazać? Albo nie chce zawieść Twoich oczekiwań, skoro to z Twojej inicjatywy wszystko się rozpoczęło?
Dużo tych pytań, a w Waszych głowach roi się ich jeszcze więcej. Tylko na samych znakach zapytania nie oprzecie miłości. Ona potrzebuje solidnych fundamentów, które mogą powstać jedynie dzięki szczerej rozmowie i próbie zrozumienia.
„Ciche dni” i udawanie, że problem nie istnieje też nie przyniosą skutku. Będziecie się tylko od siebie oddalać i czuć się samotni we wspólnie dzielonej przestrzeni. Aż w pewnej chwili zaczniecie szukać ucieczki w pracy, rodzinnych obowiązkach czy innych pozadomowych aktywnościach. Wszystko tylko żeby nie rozmawiać.
Tylko do czego Was to zaprowadzi? Zmowy milczenia, rozpadu związku? Bo z pewnością do niczego dobrego.
Tęsknota do przezwyciężenia
Swing nie może kreować związku i rozstrzygać o jego istnieniu. Gdyby Eryk chciałby się wycofać z tego świata, nie wahałabym się ani sekundy, aby zrobić to dla niego. I wiem, że on zachowałby się tak samo wobec mnie. Owszem byłaby tęsknota za chwilami uniesień spędzonymi z innymi, ale one nie są tego warte, by stracić osobę którą tak bardzo się kocha.
Walczcie o siebie, bo nie liczy się nic innego tylko Wy. Podjęliście decyzję bycia razem, to nie rezygnujcie z niej tak łatwo. Poddać się jest najprościej.
Tekst: Luiza
„Owszem byłaby tęsknota za chwilami uniesień spędzonymi z innymi, ale one nie są tego warte, by stracić osobę którą tak bardzo się kocha.” Najlepszy komentarz 🙂
Dziękuję 🙂
Niestety często tak jest, że to mężczyzna rozbudza swoją kobietę a potem nie podoba mu się że ona wydaje się do tego stworzona.Panowie niestety tak mają -Baw się Ale tylko w granicach które ja akceptuje.Dlatego lepiej nie otwierać puszki Pandory zanim nie jest się absolutnie pewnym . .
To prawda, że takie sytuacje często mają miejsce. Kobiety częściej boją się otworzyć na nowe, lecz gdy już odnajdą się w świecie pragnień – chcą więcej i więcej, a Panowie nie wiedzą jak się zachować i obawiają się czy nadążą za swoimi partnerkami…
ach to męskie ego i posiadanie. czemu nie cieszyć się przeżyciami i satysfakcją. Poza tym można się tyle nauczyć. Nie lepiej stawać się po po prostu lepszym. Każdy może trafić na kogoś, kto się okaże więcej, ale wtedy lepiej wyjść temu na przeciw i spróbować sił, niż poddać się na starcie. Mamy przecież cały świat wyobraźni, pomysłowości i doznań.