Przekraczacie próg swingerskiego klubu albo prywatnego apartamentu, w którym ma się odbyć orgia. Kilka par, kilka singli, no i może jak się uda – pojawi się jedna lub dwie singielki. Zapach seksu unosi się w powietrzu. Gesty i słowa stają się coraz bardziej pikantne, a panie powoli otwierają swoje bramy rozkoszy. I jakież jest ich zdziwienie, kiedy czasem brakuje chętnych do wejścia w ich podwoje.
Pieprz mnie – przecież jesteś singlem! I co z tego? Czy fakt, że samotny mężczyzna znajduje się w miejscu rozkoszy ma od razu świadczyć o jego niepohamowanej chuci i brania wszystkich kobiet po kolei? Otóż nie. Tak jak wielokrotnie pisałam, że kobieta ma prawo decydowania gdzie i z kim, ale dlaczego tych samych praw mielibyśmy pozbawiać przedstawicieli płci męskiej? Przecież byłaby to jawna hipokryzja.
Singli można podzielić na dwa rodzaje. Tak zwanych „siusiumajtków”, o których powstał osobny wpis (KLIK), ale także i na mężczyzn z klasą. Zadbanych, eleganckich, inteligentnych i intrygujących. Takich, którzy potrafią rozpalić kobietę jednym spojrzeniem czy muśnięciem dłoni po niewieściej szyi. Być może są oni w mniejszości, ale jednak są.
I z kobietami jest podobnie. Są babeczki, których seksapil nie opiera się jedynie na pokazaniu cycków i wypięcia tyłka, lecz na byciu seksowaną damą – tajemniczą i uwodzicielską. Które kuszą i uwodzą. Delektują się chwilą i nowym kochankiem.
Analogicznie do panów, w swingerskim świecie pojawią się też panie, które wychodzą z założenia, że wystarczy nałożyć ażurową bluzeczkę czy sukienkę lub opinającą ciało panterkę różnego rodzaju i już można zacząć zabawę: cipki w górę i penisy w ruch.
Tylko Drogie Panie – to nie zawsze tak działa. Wy też postarajcie się przykuć uwagę mężczyzny: swoją atrakcyjnością zarówno fizyczną, jak i… mentalną. Sprawcie, aby pojawiła się ta niepowtarzalna chemia, a Wasza rola nie sprowadzała się jedynie do rozłożenia nóg i niech się dzieje wola nieba. A jeśli nie będziecie starały się tego zrozumieć, to nie dziwcie się, kiedy z ust mężczyzny padną słowa – nie, dziękuję. On zapewne też tak jak Wy poszukuje wrażeń, ale wrażeń, które zakończą się miłym wspomnieniem, a nie tylko… spuszczeniem emocji.
Odpowiadając od razu na pierwsze skojarzenie – tak, tacy mężczyźni istnieją.
Tekst: Luiza
Często traktuje się singli jak maszynki do zaspokajania swoich pragnień…natomist powinna to być inna forma „partnerstwa”…może chwilowego,zapewne nie duchowego,uczuciowego…ale partnerstwa…