Fragment tworzącej się książki:
Laura zafascynowała się Katriną. Jej osobowością i temperamentem. Lubiła stanowcze kobiety, bo podświadomie zazdrościła im tej pewności siebie. Sama była często pozorantką. Niby na zewnątrz twarda, a w środku wrażliwa jak diabli. Ta schizofrenia charakteru ją dobijała, bo nie była w stanie przewidzieć swoich reakcji.
Mogłabym być bardziej przewidywalna – tak się karciła chwilami.
– A może chcesz podjechać na chwilę do mojego mieszkania i zobaczyć obrazy? Te skończone i te dopiero, co się tworzą?
– Późno już, chyba powinnam wracać do domu?
– Czeka ciebie wczesna pobudka?
– Nie, właściwie nie.
– To czemu szukasz wymówki?
– Już nie szukam.
Mieszkanie Katriny było piękne. Każda ściana prezentowała na sobie obrazy kobiecych ciał. I tych szczupłych i pulchniejszych. Z większymi i mniejszymi biustami. Z włosami o kolorze nocnej czerni i ciepłego słońca.
– Dlaczego malujesz kobiety?
– Bo je lubię.
– A mężczyzn nie lubisz?
– Lubię. Ale z mężczyznami lubię tylko rozmawiać. A kobiety lubię także podziwiać. Może masz ochotę na lampkę wina? Znajoma przywiozła mi z Portugalii, a wiadomo, że lepiej pije się w towarzystwie.
– Tak, poproszę.
Laura nie mogła oderwać oczu od aktów. Jakoś nigdy wcześniej nie interesowała się takim rodzajem sztuki. A teraz stała przed obrazami jak zahipnotyzowana. Ale, to co dziwiło najbardziej, to niespotykana u niej wcześniej chęć, dotknięcia płóciennych krągłości, zanurzenia się w kosmykach włosów…
– Podobają ci się?
– Obrazy? Tak, i to bardzo.
– A kobiety?
– Kobiety? Czemu miałaby mi się podobać kobiety?
– A czemu nie?
– Bo jestem heteroseksualna.
– A kto tak stwierdził?
– Ja.
– Zatem skoro ty sama postawiłaś tezę, to równie dobrze sama możesz ją zmienić.
– Tylko po co?
– Aby doświadczać siebie. Sprawdzać, co daje ci przyjemność. Bawić się, eksperymentować.
– Seks z mężczyznami jest dla mnie wystarczający.
– Wystarczający, ale czy spełniający?
– To zależy z kim.
– No właśnie. Zatem jak możesz zarzekać się, że coś jest dla ciebie wystarczające skoro nie poznałaś wszystkich dostępnych opcji?
– A muszę je poznawać?
– Nic nie musisz. Ale wszystko możesz. Wachlarz rozkosznych możliwości jest tak szeroki, że aż grzechem byłoby ich doznać.
– Jesteś lesbijką?
– Raczej biseksualna, choć bardziej ciągnie mnie do kobiet.
– Ale z facetami też sypiasz?
– Od czasu do czasu. Po prostu zdarzają mi się chwile słabości, kiedy pragnę poczuć w sobie penisa i jego głębokie uderzenia. To mnie przyjemnie relaksuje.
– Wiesz, nie obraź się. Ale troszkę dziwna jesteś…
– Dziwna? Czemu dziwna? To ludzie, którzy ignorują swe wewnętrzne pragnienia są dziwni. Ja wyznaję hedonistyczne podejście do życia i dzięki temu czuję się fizycznie i duchowo zaspokojona.
– A to nie jest szukanie przygód na siłę?
– Na siłę to jest okłamywanie samej siebie. Ja przestałam siebie okłamywać odkąd po raz pierwszy wylizałam cipkę. Odkąd kobiecy język doprowadził mnie do nieziemskiego orgazmu. Wtedy przestałam być zadeklarowaną heteryczką i otworzyłam się na nowe.
– Powinnam już iść. Tak, zdecydowanie powinnam już iść.
Laura w pośpiechu wstała z karmelowej sofy i nie bacząc na reakcje Katriny, zamknęła za sobą drzwi do jej apartamentu. Nawet się nie pożegnała i nie pozwoliła jej na wypowiedzenie słów, które z pewnością chciała jej jeszcze przekazać. Ale nie minęły nawet dwie minuty, kiedy znów stanęła przed jej mieszkaniem. Nacisnęła dzwonek. Króciutko, aby jego dźwięk był ledwo słyszalny.
– Zapomniałaś czegoś? – zapytała Katrina
– Tak. Ciebie.
Laura przylgnęła wargami do jej ust. Bez pytania. Bez pozwolenia. Jeszcze nigdy nie całowała się z kobietą. Czemu to zrobiła? Nie wiedziała. Ale poczuła, że Katrina miała rację. Że, jeśli chce aby nadeszło nowe, to wpierw musi się na nie otworzyć. Zrzucić z siebie zastygłą skorupę dystansu i nieufności. Próbować, eksperymentować, doświadczać.
– Jesteś tego pewna?
– Niczego nie jestem pewna. To mnie nieco przeraża, jak i fascynuje zarazem.
– Cała drżysz. Chodź ze mną.
Katrina chwyciła dłoń Laury i wolnym krokiem poprowadziła ją do sypialni. Usiadła na skraju łóżka, ustawiając Laurę naprzeciwko siebie. Delikatnym gestem rozpięła na plecach jej błękitną sukienkę, która wolno opadając obnażyła jej ciało zamknięte jeszcze w czarnej, koronkowej bieliźnie.
– Jesteś piękna. Naprawdę piękna. Dziękuję ci, że pozwoliłaś mi być twoją pierwszą kobietą.
– Boję się.
– Czego? Mnie, mojego dotyku, pocałunków, pieszczot?
– Że po tej nocy będę już inna.
– Bo będziesz. Spróbujesz tego, o czym większość kobiet zaledwie fantazjuje doprowadzając się wibratorem. Ale dziś to ja ciebie doprowadzę.
Nie mówiąc nic więcej, zdjęła z Laury biustonosz i chwyciła w dłonie jej kształtne piersi. Przez chwilę bawiła się nimi, lekko ściskając i wodząc językiem po wypukłych sutkach. Przez Laurę przeszedł dreszcz podniecenia. Katrina była taka delikatna. Wszyscy jej poprzedni mężczyźni, gdy tylko dostali się do jej biustu, od razu zaczynali ostrzejsze pieszczoty w postaci szczypania i podgryzania. Żaden z nich nawet nie zapytał, jak lubi być dotykana. A Katrina nie pytała. Ona to wiedziała. Liżąc jej piersi, zaczęła powoli ściągać czarne figi, broniące dostępu do kwiatu rozkoszy ukrytego dotychczas przed kobiecym językiem.
Laura stała teraz przed nią naga, a ona pochłaniała ją oczami.
– Będę musiała ciebie namalować. Twoje ciało zasługuje na utrwalenie na płótnie, aby także inni mogli cię podziwiać. Ale teraz twoja kolej – rozbierz mnie.
Laura posłusznie wykonała polecenie. Złota sukienka szybko poleciała w kąt, a jej oczom ukazała się oliwkowa nagość.
– No cóż, czasami lubię czuć swobodę nieskrępowaną żadnymi fiszbinami czy gumeczkami – odpowiedziała Katrina kokieteryjnie.
Piersi Katriny były duże i jędrne z ciemnobrązowymi brodawkami. Gdy Laura objęła je dłońmi, poczuła ich słodki ciężar. Sterczące sutki wręcz nawoływały do pocałunków. Niewiele się zastanawiając, objęła je swymi ustami, leciutko zasysając. Czuła jak ciało kochanki napina się w nadchodzącej ekstazie. Wtem, sama poczuła dotyk na swej łechtaczce. Palec Katriny łagodnie krążył po jej waginie, wzmagając niebiańską wilgoć. Nieświadomie zaczęła wykonywać wznoszące i opadające ruchy, przez co pieszczący palec zagłębiał się w niej coraz bardziej i bardziej. Wtem, Katrina chwyciła ją w ramiona i zdecydowanym ruchem położyła Laurę na jedwabnej, bordowej pościeli. Rozchylając uda, wodziła opuszkami palców po ich wewnętrznej stronie. Celowo omijała pochwę, tylko od czasu do czasu, przejeżdżając po niej paluszkiem. A Laura nie marzyła o niczym innym, jak właśnie o tym dotyku. Podnosząc biodra, nadstawiała się do pocałunków.
– Wyliż mnie. Wyliż mnie proszę. Pragnę tego. Liż mnie, ssij.
– O nie kochana, jeszcze nie. Teraz sama chcę poczuć dziewiczy język na cipce.
Nie pytając się o pozwolenie, usiadła na jej twarzy. Oszołomiona Laura, niczym automatyczna lalka, wysunęła swój język, spijając spływający do jej ust nektar. Nie potrafiła określić rodzaju smaku. Słodki, słony, a może gorzki? Nie umiała go do niczego porównać. Ale mogła delektować się nim godzinami. Przyciągnęła Katrinę mocniej do siebie, by zanurzyć język w otchłani jej kobiecości. Chłeptała ją niczym kot mleko. Subtelnie, lecz łapczywie.
– Laura, Laura – nie przestawaj. Nie przestawaj. Nie przesta…
Przenikliwy krzyk wypełnił przestrzeń sypialni, a biała fala kobiecej rozkoszy – gardło Laury.
Doprowadziłam kobietę. Po raz pierwszy doprowadziłam kobietę – cieszyła się w duchu.
– No, Skarbie – czas na rewanż. Ja po orgazmie mam jeszcze większą ochotę na szaleństwa.
I mówiąc to, Katrina ujęła w dłonie pośladki Laury. Podnosząc je, ustawiła je sobie dokładnie na wysokości swych ust. Wargami objęła łechtaczkę, liżąc ją jak ulubionego cukierka. Bawiła się nią, zmieniając tempo pieszczot. Raz wolniej i delikatniej, a zaraz potem szybciej i agresywniej. Jej język wędrował we wszystkie erotyczne zakamarki. W jednej chwili był w niej, by za moment całować wrażliwe podbrzusze.
– Kat, to jest boskie. Ja chcę więcej!
– Więcej? Proszę bardzo.
Odwróciła Laurę na brzuch, wystawiając jej pupę do góry. Teraz jej język pieścił nie tylko cipkę, ale także jej tyłek. Wędrował z góry na dół, z góry na dół. Świdrował jej pochwę, a sekundę później był już między jej pośladkami.
– O tak. Kat, ja zaraz dojdę. Zaraz dojdę. Dochodzę!!!
Jęk rozkoszy wydobył się z jej piersi. Bezwładna, opadła na łóżko. Nie miała sił na nic. Nawet na głębszy oddech. Serce biło jej jak oszalałe, a kropelki potu spływały po ciele. Dłoń Katriny głaskała ją wyciszająco. Położyła się obok niej, przyciskając swoje ciało do jej.
Laura zasnęła. Do snu utuliła ją bliskość kobiety. Oraz słodki zapach róży, piżma i wanilii.
Tekst: Luiza