Cześć Luizo i Eryku,
Piszę do Was, bo w zasadzie nie mam kogo innego się poradzić. Razem z żoną jesteśmy po trzydziestce. Oceniając subiektywnie – zadbani oraz atrakcyjni, choć wiadomo, iż każdy ma swoje upodobania wizualne. O swingu zaczęliśmy myśleć jakieś dwa lata temu, kiedy zyskaliśmy nieco wolności po odchowaniu naszego pierworodnego. Wówczas fantazje nabrały na sile i stawały się coraz odważniejsze, choć wciąż brakowało odwagi, by wcielić je w życie. I tak mijał miesiąc za miesiącem, a my ze swoimi wizjami nie wychodziliśmy poza próg sypialni. Owszem, założyliśmy profil na jednym z portali swingerskich, wrzuciliśmy tam kilka fotek i raz nawet umówiliśmy się na kawkę zapoznawczą. Ale co tu dużo pisać – nie było chemii, więc na kawie się zakończyło. A później znów – praca, dom, dziecko i gdzieś ta opcja posmakowania swingu poszła w odstawkę. Zaś ten rok upływa pod znakiem pieprzonej pandemii. Chciałem namówić żonę na ponowne otwarcie się na nowe możliwości, kiedy było lato w pełni, lecz ona co chwilę odpowiadała mi, że to nie jest dobry moment i nie chce ryzykować swoim zdrowiem. Aczkolwiek, widziałem jednocześnie jej chęć flirtu i bycia adorowaną, gdy chodziła w zwiewnych sukienkach. Wiem, że ta iskra szaleństwa w niej jest. Widzę to i czuję. Natomiast obawiam się, iż nasze seksualne pragnienia nigdy się nie urzeczywistnią. Teraz nawet nie ma, gdzie wyskoczyć na drinka, bo wszystko jest pozamykane. Ludzie też robią się coraz bardziej wycofani i wszystko kończy się na niekończącej się korespondencji, prowadzącej w zasadzie donikąd. Co zatem zrobić – podsycać ogień czy na razie lepiej odpuścić? Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze.
***
Podsycanie namiętności, nawet jeśli teraz przyjmuje wyłącznie formę słowną, jest bardzo ważnym elementem budowania trwałości związku. Rozmawianie o erotycznych pragnieniach pozwala poznawać się coraz głębiej – dlatego nie rezygnujcie z tego, tylko z powodu, iż wszyscy znajdujemy się w „stanie zawieszenia”. Fakt, mamy dziwne czasy, kiedy żyje się praktycznie z miesiąca na miesiąc albo informacje o nowych obostrzeniach pojawiają się w odstępie zaledwie kilku dni. To działa demotywująco, ale nie można się całkowicie poddać posępnemu nastrojowi. Coś co jeszcze na początku było codziennością, jak spotkanie się z przyjaciółmi na kawie czy w pubie albo może niecodzienne, ale dostępne – wyjście do klubu, teraz staje się sentymentalnym wspomnieniem. Ale przecież to nie będzie trwało wiecznie, a i tak zbyt wiele związków już się rozpadło z powodu pandemicznych ograniczeń. Ludzie gubią się i zamiast przybliżać się do siebie w relacji, oddalają się od siebie, zamykając w świecie własnych przemyśleń.
Tak naprawdę nie ma innej rady, jak postarać się przeczekać i przetrwać tę jakże inną rzeczywistość, celebrując bliskość oraz wspierając się nawet w najbardziej trywialnych czynnościach.
Twoja żona obawia się o zdrowie oraz bezpieczeństwo Was wszystkich, stąd jej wycofanie. I jest to całkowicie zrozumiałe. Nie naciskaj na nią w oczekiwaniu podjęcia jakichś konkretnych kroków, gdyż osiągniesz efekt odwrotny od zamierzonego. Jestem przekonana, że kiedy świat na nowo się otworzy, ona otworzy się jeszcze bardziej, pragnąc przemienić tlącą się w niej iskrę szaleństwa w prawdziwy ogień pożądania. Ale do tego potrzeba czasu, cierpliwości i łączącej Was miłości.
Nie rezygnujcie również z Waszej obecności na portalach swingerskich, bo chociaż na razie wirtualnie, można tam zawrzeć naprawdę wartościowe znajomości, które być może będą miały swoją kontynuację w życiu realnym. Poza tym, urozmaicajcie sobie wspólne chwile robieniem sensualnych zdjęć, które nie dość, że będą dla Was świetną zabawą i pamiątką, to jeszcze wpłyną na atrakcyjność prowadzonego profilu. Zresztą niedawno też o tym pisaliśmy TUTAJ.
Podsumowując, nie odpuszczaj. Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Zobaczysz 😉
Trzymamy za Was kciuki!