Dziś prezentuję Wam drugą część przewodnika, dzięki któremu dowiecie się jak jest w klubie dla swingersów. Wszystko po to, aby rozwiać wszelkie Wasze obawy związane z tymi przybytkami rozkoszy, o których w sieci krążą legendy, lecz mało jest konkretnych informacji. Pora to zmienić 🙂
Co tu się wyprawia?
Każdy lokal zaraz przy wejściu ma pewnego rodzaju „recepcję”, czyli miejsce w którym pracownik lokalu wita Was, a także pobiera opłatę za wstęp. Czyli nie ma możliwości, aby do klubu wszedł ktoś niezauważony, pijany lub inna ciekawska osoba wchodząca prosto z ulicy, żeby sprawdzić co się w takim lokalu wyprawia. Zdarza się, że celem weryfikacji gości, koniecznie jest dokonanie wcześniejszej rezerwacji drogą mailową bądź telefoniczną. Możecie wówczas zostać poproszeni o podanie swoich nicków, pod którymi macie założone konto na portalu dla swingersów. Nasza rada – nie wstydźcie się też powiedzieć komuś z obsługi, że to Wasz pierwszy raz w swingers clubie, bo nawet jak nie powiecie – to i tak to będzie po Was widać. Stresu i nieśmiałości nie ukryjecie. A tak grając w otwarte karty, pracownik lokalu pokaże Wam wszystkie zakamarki, przez co od razu będziecie czuli się pewniej. My za każdym razem odwiedzając nowe miejsce, prosimy o oprowadzenie i zawsze spotykamy się z bardzo entuzjastyczną reakcją pracownika klubu.
Zagadać czy nie?
Zagaić rozmowę czy czekać aż ktoś sam nas zaczepi? Na to nie ma reguły, bo to zależy od przybyłych gości, a to jak opisywałam w poprzedniej części bywa bardzo nieprzewidywalne. Raz może być więcej pojedynczych par, a za drugim razem – towarzystwo, które zna się między sobą. Zazwyczaj taka grupa bawi się we własnym gronie i nie szuka nowych chętnych do zabawy. My z mężem uwielbiamy poznawać nowe osoby, dlatego nie mamy problemu z próbą nawiązania kontaktu z innymi uczestnikami imprezy. Lecz jeżeli ktoś nie wykazuje chęci konwersacji z nami, to cóż – jego strata. Na siłę nikogo do igraszek namawiać nie będziemy, a wolimy mieć jasną sytuację, że między nami nie zaiskrzyło niż później brać udział w czymś na co nie mamy ochoty. Różni są ludzie, różne są potrzeby, a nie zawsze z dwóch pierwiastków wychodzi równanie idealne. Miejcie tego świadomość, a unikniecie rozczarowań, które chcąc nie chcąc czasami się pojawiają. Ale żeby zakończyć ten wątek pozytywnym akcentem – większość swingersów jakich poznaliśmy, to ludzie bardzo przyjaźni i otwarci, a wiele znajomości, które zawarliśmy w klubach trwa do dziś dnia.
Sex party, swingers party czy gang bang?
Czytacie informacje o imprezie i… nie wiecie o co chodzi ani czego możecie się spodziewać. Czym te wydarzenia różnią się między sobą? Postaramy się to wytłumaczyć najprościej jak się da:
Sex party – to tak naprawdę impreza dla wszystkich. Wówczas w lokalu znajdziecie zarówno pary, jak i singli oraz singielki. W praktyce najczęściej jednak przeważają panowie, bowiem panie w pojedynkę pojawiają się dość rzadko.
Swingers party – to wieczór zarezerwowany dla par i singielek. Samotni panowie wówczas nie są pożądanymi gośćmi w lokalu. Z kolei singielki chętniej się pojawiają na takim party, bowiem nie muszą obawiać się nadmiernej nachalności wobec ich osoby.
Gang bang – to noc szaleństw, podczas której przybyłe pary i panie mają ochotę na układ: jedna kobieta i wielu mężczyzn. Uwaga – to impreza dla osób naprawdę zdecydowanych i świadomych swoich potrzeb. Niekoniecznie polecam ją na pierwszy raz, kiedy para nie do końca jest pewna własnych pragnień. Bowiem wtedy oczekiwany efekt może być przeciwny do założonego, czyli uciekniecie w pośpiechu, a swing stanie się dla Was w dłuższej perspektywie tematem tabu. Zatem wybierajcie imprezy rozważnie.
Wszystko pod ręką
Bez zabezpieczeń – nie ma zabawy. W zdecydowanej większości lokali – prezerwatywy znajdują się w każdym pomieszczeniu strefy zabaw (tak samo jak ręczniki papierowe, a czasami – także lubrykant). Ale są też kluby, gdzie o prezerwatywy trzeba osobiście poprosić obsługę. Niemniej, kondomy zawsze są w Waszym zasięgu, dzięki czemu możecie oddawać się bezpiecznej rozkoszy. Celem higienicznej zabawy – pod ręką także znajdują się prześcieradła, które rozkładacie sami, gdy chcecie położyć się na łóżku i mieć jego powierzchnię tylko dla siebie.
Na mokro
Strefa wellness, czyli sauna i jacuzzi – to bardzo przyjemne dodatki. Pozwalają na odprężenie przed igraszkami, albo dają błogie ukojenie po chwilach uniesienia. Ponadto, to doskonałe miejsce do zawierania znajomości. Relaks i nagość – boskie połączenie. Nie musicie mieć ze sobą własnych ręczników, bowiem w lokalu są one do dyspozycji gości. Dużo osób obawia się o warunki higieniczne, ale prawda jest taka, że dla szanujących się lokali – czystość jest na pierwszym miejscu, dlatego chociażby woda w jacuzzi jest na bieżąco filtrowana i wymieniana. Bynajmniej, nam się jeszcze nie zdarzyło wyjść z klubu z „niechcianymi towarzyszami” po kąpieli.
Gdzie na dymka?
Osoby palące również w wielu lokalach znajdą kącik dla siebie. Wydzielona palarnia pozwoli im się oddać tytoniowej przyjemności, zaś osoby niepalące nie będą tym samym narażone na wdychanie dymu papierosowego. Obydwoje z mężem nie palimy, choć będąc w klubie dla swingersów ten nałóg czasami mógłby być przydatny, bowiem palarnia również sprzyja bliższemu poznaniu i kontynuacji nawiązanych relacji w jednym z pokojów zabaw.
Obowiązek nagości
Często pytacie się nas, czy w klubie dla swingersów jest obowiązek bycia… nago. Absolutnie nie (chyba, że nagość jest głównym tematem imprezy). Macie wyglądać seksownie. Panie – erotyczne sukienki lub ładna bielizna, Panowie – eleganckie bokserki i dopasowana koszula/koszulka. Czemu nie spodnie? Z prostego względu – w klubach jest całkowity zakaz korzystania z telefonów komórkowych i żeby uniknąć nieprzyjemnej sytuacji przemycenia telefonu, panowie zobligowani są do poruszania się po klubie bez spodni, zaś panie – bez torebek.
Lokale też starają się urozmaicić swój imprezowy repertuar zachęcając od czasu do czasu gości do ubrania się w określony sposób lub kolor, na przykład w barwy bieli czy czerwieni albo: rzymska orgia lub diabły i anioły. Dzięki temu nastrój w klubie staje się niepowtarzalny, a wspomnienia – jeszcze bogatsze i.. zabawniejsze 🙂
Zasady dla wszystkich
Podsumowując, kluby swingerskie nie są miejscami pozbawionym reguł. Wręcz przeciwnie – zawsze obowiązuje w nich konkretny regulamin, a ten kto się do niego nie dostosowuje – zwyczajnie nie ma później prawa wstępu. Wszystko możesz, nic nie musisz – to zasada, która panuje wszędzie – niezależnie od miejsca ani nawet kraju. Dlatego nie bójcie się – tylko pójdźcie, sprawdźcie i przekonajcie się czy swingerskie lokale będą dla Was odpowiednie.
P.S. Mam nadzieję, że udało mi się wyczerpać temat jak jest w klubie dla swingersów. Jeżeli pominęłam jakiś aspekt – to dajcie znać w komentarzu, a ja z wielką chęcią uzupełnię wpis.
Tekst: Luiza
___
Teraz Twoja kolej! Dołącz do naszej swingerskiej społeczności!
Facebook: https://www.facebook.com/SwingWithMeBlog/
Grupa na FB: https://www.facebook.com/groups/164573377243615
Instagram: https://www.instagram.com/swingwithme_blog/
Zbiornik: https://zbiornik.com/Swing_with_me_blog
Newsletter: https://swingwithme.pl/newsletter/
___
Jeżeli masz ochotę wspierać nas w tym, co robimy – to możesz zrobić to tutaj:
Dziękujemy!
Bywając w klubach widziałam amatorów różnych sylwetek i ludzi w różnym wieku, więc moim zdaniem jak najbardziej ma! Niektóre kluby mają raz na jakiś czas imprezy dedykowane osobom 35+, poszukaj, może na takiej imprezie czułabyś się pewniej 🙂
Lui, czy puszysta babeczka po 40tce ma szansę na zainteresowanie?? Proszę, szczerze. Wiesz, to jedyna wątpliwość, która bardzo hamuje moją ochotę na swing.
Ewela… początkująca-szukająca wszelakich informacji?
Bardzo dziekuje. Moje pytanie przmi – jak odmawiac? „I’m fine, thanks…”, „I’m all aright” – to takie jakies odpychajace. Usmiechnac sie i pokrecic glowa? Odwrocic sie? Hmm, naprawde nurtuje mnie to pytanie. Zachowac sie jak w restauracji?
Jest dokładnie to jak mówisz – wystarczy pokręcić głową, że nie ma się ochoty na zabawę. To jest już jednoznaczny gest. Ale, jeżeli ktoś mimo odmowy będzie próbował dalej, to należy dać mu słownie do zrozumienia, że nie jesteśmy zainteresowani. Zazwyczaj więcej już nie potrzeba, aby dana osoba zrozumiała przekaz.
Dzieki 🙂 Pozdrawiam z UK, jestem na etapie „researchu” i rozmow z moja partnerka, ktora jest rownie otwarta. Twoj blog tylko „popchnal” sprawe do przodu 🙂
Uwielbiam tak „popychać” 😉