Site Loader

Lubimy się. Ja i moje palce. One nigdy mnie nie zawodzą. Zawsze są przy mnie, gdy ich potrzebuję. Nie muszę pamiętać o ich ładowaniu, nie potrzebuję też specjalnego zasilania. To ja je ładuję swoimi pragnieniami i mokrymi fantazjami. One nie wyłączą się na chwilę przed kulminacyjnym momentem, nie ucichną, gdy będę potrzebowała ich wibracyjnego śpiewu.

Sama dyktuję im tempo pieszczenia. Szybciej, wolniej, mocniej czy słabiej. Nie muszę szukać guziczka do zmiany intensywności, bo to ja jestem tempomatem. Kontrolując wszystko, nie muszę kontrolować niczego.

Pod zamkniętymi powiekami pulsuje rozkosz. Rozpływa się równomierne po receptorach czułości. Nikomu nie muszę mówić jak ma mnie pieścić.

Zwolnij, delikatniej…

Najczęściej i tak mnie nie słuchają, próbując udowodnić słuszność swojej tezy, że przecież każda kobieta jest taka sama.

A nie jest. Fascynujące jak bardzo różnimy się między sobą. Kształtem, wielkością, zapachem, skalą namiętności. Nie ma uniwersalnego przepisu na zaspokojenie. To ciągła nauka, wyzwalanie bodźców, ujarzmianie zmysłów.

Ja i moje palce – rozumiemy się bez słów. Co pomyślę, to one zrobią, choć czasami droczą się ze mną, zataczając figlarnie kółeczka wokół kwintesencji mej kobiecości. Łobuziaki jedne, ale cóż, i tak się lubimy 😉

Tekst: Luiza

Fot.: Swing With Me

Niech inni też się o nas dowiedzą :)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *