Tak – uprawiam seks z innymi. Ale nie zaliczam przypadkowego bzykania w klubowej toalecie. Nie puszczam się na prawo i lewo z byle kim. Nie jestem łatwa i ogólnie dostępna. Wybieram, selekcjonuję i dopieszczam. Czerpię satysfakcję. Wznoszę świadomość na wyższy level. Niby wszystko pięknie. Tylko czemu w mojej głowie pojawia się pieprzony kac moralny i durne myśli w stylu „a może jednak robię coś złego?”.
Wszystko przez rajską pomyłkę
Nie, kurwa. Nie robię nic złego. Mam ochotę dziś na mocniejszy tekst. W końcu jestem zodiakalnym bliźniakiem. Raz dama, raz mentalna dziwka. Teraz będę prostytuowała swój umysł. A Wy to przeczytacie. I pewnie pomyślicie, że albo coś ze mną jest nie tak, albo że mam rację. To będzie Wasza decyzja. Nic nie narzucam. W końcu sami posiadacie władzę nad neuronami kształtującymi obraz widzianego przez Was świata. Moja percepcja jest mocno pokrzywiona.
Niewiele związków ma odwagę spełniać swoje seksualne fantazje. Za to wiele pozostawia zaspokajanie potrzeb w największym ludzkim ograniczniku, czyli własnej głowie. Panowie walą konia pod prysznicem, myśląc o tej seksownej blondynce z obejrzanego niedawno pornosa. Panie zaś marzą o namiętnym seksie z mega męskim kolegą z biura. I tak żyją w tej ułudzie. Niby szczęśliwi, a jednak nie zaspokojeni. Co najgorsze – nie rozmawiają o tym, co im na wątrobie siedzi, bo przecież jeszcze wyszliby na jakichś perwersów. I co wtedy? Zatem usta milczą, policzki czerwienieją.
Swing nie jest dla wszystkich. Sama często się zastanawiam, czy to dobrze, że razem z mym lubym zeszliśmy na tą „drogę zła”. Drogę, z której tak naprawdę powrotu nie ma, bo jak się już czegoś zasmakowało, to ciężko już potem po to nie sięgać. Wszak zakazany owoc smakuje najlepiej. Adam i Ewa coś o tym wiedzą…
Lubię pieprzyć się z innymi. Tak, pieprzyć. Bo, kocham się tylko z mężem. Lub uprawiam miłość – jak kto woli. Ale wracając do tematu. Uwielbiam być pożądana. Patrzeć, jak faceci podniecają się na mój widok i rosną w oczach. Jest mi z tym dobrze. To czemu tylko czuję później moralnego kaca? Przecież w ten sposób zaprzeczam sama sobie…
***
Sobota wieczór, wynajęty apartament. Pięć par, luźna atmosfera. Kolejne doświadczenie. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w jasno określonym celu nie w klubie dla swingersów czy w pokoju tylko z jedną parą. Nie, teraz było nas więcej.
Wino, drinki, nawet mini stół szwedzki. Miło, przyjemnie, swobodnie. Wkrótce stół z postawionymi na nim trunkami zostaje przesunięty w kąt. Jego miejsce zastępują materace. Kobiety przebierają się w coś bardziej wyzywającego. Gorsety, pończochy… Kończą się rozmowy, rozpoczyna się akcja. Wszyscy bawimy się wspólnie, w jednym miejscu. Panie zaczynają się lizać. O tak, mężczyznom to się podoba. Gumki idą w ruch…
Totalny orgazm mogę osiągnąć tylko z moim Ukochanym. I to bez lukrowania. Tak jest i już. Dlaczego? Bo wtedy umysł i ciało stanowią jedność. Ale z ręku na sercu, mogę stwierdzić, że jeszcze nigdy nie czułam się tak porządnie zerżnięta. Moja cipka była w obiegu przez kilka godzin. Jeden z drugim. Wchodzili i rżnęli. A ja krzyczałam, że chcę jeszcze. Albo tylko pojękiwałam, bo moje usta były zajęte obciąganiem. Będąc wypiętą, nawet nie wiedziałam, kto dokładnie mnie w tej chwili posuwa. Nie musiałam się tym martwić. Chcesz? Chodź. Zapraszam. Byłam bezpieczna.
Ubolewam na tym, że tak mało jest słów pozwalających opisać ludzką fizjonomię. Czym zastąpić słowo cipka? Wagina, pochwa – to brzmi zbyt anatomicznie. Brzoskwinka, muszelka, myszka? No, bądźmy poważni. Pizda? Owszem jestem wulgarna, ale to określenie uważam za obraźliwe. Dobra, nie zmieniam. Otóż, tamtego wieczoru moja cipka była wręcz opuchnięta od ciągłego pieprzenia, ale nie chciałam przestawać. Miałam ochotę być tymczasową kurwą i nią byłam.
Kac dnia następnego
Spałam trzy godziny. Byłam cała obolała. Pogryzione sutki, naruszone sumienie. Nie chciałam patrzeć w lustro. Czułam się tania. Czułam się brudna. Pierdolone morale znów wbijały się w głowę, jak młot pneumatyczny.
A taka była z Ciebie porządna dziewczyna. Same piątki w szkole. Stypendia. Wyróżnienia..
Nie umiem wprost opowiadać o swoich emocjach. Dlatego piszę. Słowa dodają mi odwagi, pozwalają uporządkować myśli.
Po kilku godzinach kac minął. Wiecie dlaczego? Bo ja nie robię nic złego. Przewiń – MY nie robimy nic złego. Zaspokajamy się w innych, ofiarując im to, co mamy najcenniejsze, czyli siebie. Nikogo nie krzywdzimy. Wręcz przeciwnie – dzielimy się przyjemnością. Wszystko robimy razem, nie mamy żadnych tajemnic. Nie myślimy o zdradzie, bo niby po co, skoro to, czego pragniemy, mamy w swoim zasięgu.
Nie jestem kurwą. Nie jestem dziwką. JESTEM SWINGERKĄ!!!
I DOBRZE MI Z TYM!!!
Tekst: Luiza
PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/swingers-klub-to-nie-burdel/
___
Teraz Twoja kolej! Dołącz do naszej swingerskiej społeczności!
Facebook: https://www.facebook.com/SwingWithMeBlog/
Grupa na FB: https://www.facebook.com/groups/164573377243615
Discord: https://discord.gg/sthJtZnXfZ
Instagram: https://www.instagram.com/swingwithme_blog/ (jeżeli nie możecie znaleźć nas poprzez link, to wpiszcie na Instagramie swingwithme_blog)
Zbiornik: https://zbiornik.com/Swing_with_me_blog
Newsletter: https://swingwithme.pl/newsletter/
___
Jeżeli masz ochotę wspierać nas w tym, co robimy – to możesz zrobić to tutaj:
Dziękujemy!
Od kilka już dobrych lat szukam dziewczyn zboczonej marzącej o sexie grupowym, z innymi, ze mną, beze mnie. I znaleźć nie mogę.. może tu takowa się pojawi?
Są odpowiednie miejsca w sieci, gdzie możesz rozpocząć poszukiwania… 😉
Dlamnie opis jest okej chcial bym miec taka kobiete lubie taki klimat ale trudno o kogos takiego….
To prawda. Znalezienie kogoś o podobnych pragnieniach nie jest łatwym zadaniem. Ale jest możliwe do wykonania. My jesteśmy tego przykładem 🙂
Myśli typu czy jestem dziwką czy kurwą są po prostu wgranym programem przez naszą kulturę. Kobieta ma prawo być wolna, ma prawo doznawać przyjemności i cieszyć się swoją seksualnością tym bardziej że jest zgoda partnera. Także jest cudnie 🙂
Masz rację. Od małego wpaja nam się, że powinniśmy być takie a takie. A nikt się nie pyta jakie naprawdę pragniemy być. I kiedy spełniamy swoje pragnienia, to wówczas jest społeczne oburzenie. Ale wiesz co? Gdzieś mam taką obłudę i mam zamiar żyć według własnego scenariusza.
Swinguję od 4 lat, tzn. swingujemy z partnerem… jest dokładnie tak jak opisałaś i jeszcze piękniej… (nie wszystko da się opisać słowami), z tym że ja nigdy nie miałam moralnego kaca. I nie uważam, że to świadczy o jakimś zepsuciu. Raczej zawsze czułam wewnętrznie, że postępuję właściwie. Nie krzywdzę nikogo, dbam o higienę i zdrowie (systematycznie badam/y się w kierunku hiv i wszystkich chorób przenoszonych płciowo), a sobie sprawiam przyjemność, nieziemską przyjemność… Jest to jak adrenalina, jak nałóg. Wracam z imprezy swingerskiej w klubie, czy na domówce i jestem tak nakręcona że muszę jeszcze zaspokajać się sama (partner ma ochotę, ale jego możliwości naturalnie są mniejsze). Nie, nie mam zaburzeń na tle seksualnym – to tylko taka euforia, która trawa jeszcze przez dobę, a nawet kilka dni. I niecierpliwie czekam aż do kolejnej imprezy… 🙂
Zgadzam się z Tobą w 100%. Kac moralny, który miałam wówczas, już dawno przeminął. Teraz czerpię garściami radość ze swingowania. Bawię się tym i uczę siebie. Z mężem jesteśmy wciąż sobą nienasyceni. I to jest po prostu piękne. Prawda? 🙂
Podoba mi się to co piszesz, lepiej bym tego nie ujęła. Rozmawialiśmy kilka razy z moim mężem o trójkącie. Mamy problem bo on chce z kobietą a ja z facetem. Mąż stwierdził, że jest ciekaw i nawet by to zrobił. Ja odpowiedziałam, że to jest moja gorąca fantazja i na razie chcę żeby pozostała tylko fantazją. Pewnie nigdy tego nie zrobię bo albo wepniemy się na wyższy level albo będziemy walczyć z kryzysem w związku. Druga sprawa to moje ciało, które nie jest doskonałe. Nie dla tego, że mam kompleksy ale dla tego ,że jest pokryte bliznami. W moim wypadku chcieć nie oznacza móc.
No właśnie. W swingowaniu można albo wygrać – wspinając się na wyższy level jak wspomniałaś, albo zaprzepaścić wiele lat udanego związku. Tu nie ma niestety gotowego przepisu na sukces, a szkoda – bo wiele bym dała, aby go poznać 🙂 Jeżeli poczujecie, że jesteście gotowi – to nie będziecie mieli wówczas żadnych wątpliwości kiedy zdecydować się na ten krok…
P.S. Uwierz mi, że zapewne nie tylko Twój mąż odnajdzie piękno Twojego ciała. Nie ma ludzi idealnych, a jeżeli zaiskrzy to drobne „niedoskonałości” nikną w szale uniesienia… 😉
Fajne opowiadanie. Napisane jest tak jakbym dokładnie słyszał swoją dziewczynę po nocnym sex party. Swingujemy ponad trzy lata ale moja Pani czasem tak mówi ze tez czuje się nieswojo. Kiedyś po wizycie w jednym swingers club-ie właśnie tak powiedziała do mnie ze czuje się brudna. No cóż ale po kilku dniach było już ok i swingujemy dalej w różnych konfiguracjach i w różnych układach. Mieliśmy również zaproszenie na sylwestrowe sex party ale jak to z ludźmi bywa… nie było odważnych i zostaliśmy w domu. Pozdrawiamy wszystkich swingersów oraz założycielkę tego bloga.
Ten tekst napisałam już jakiś czas temu. Myślę, że dziś inaczej bym to opisała. Bogatsza w nowe doświadczenia i silniejsza, teraz mam pewność, że nie robię nic złego i że sama mam prawo decydować o tym co dla mnie dobre. Już nie czuję się brudna – czuję się usatysfakcjonowana 😉 Również Was mocno pozdrawiam. Luiza 🙂
Wiem co to jest. Jednak nie lecę na to.Jestem nawróconym seksoholikiem. Jeśli komuś źle we dwoje po co się męczyć i oszukiwać. Prosta droga a dzisiaj są takie czasy ,że nie tylko mężczyzna ale kobieta czuje się wyzwolona.Dlaczego kobieta wykonuje bez oporu najstarszy zawód świata? bo do tego nie trzeba miłości.
Nie długo do zapłodnienia też nie trzeba będzie członka męskiego bo jak kobieta nie chce zostanie w sposób nie pokalany zapłodniona in vitro. Te i inne nowości tylko się bzykać to czasy wielkiego upadku.Byłem w związku prawie 16 miesięcy z wdową .Pomimo że,od tych wydarzeń minęło zaledwie pół roku dopiero teraz zrozumiałem, że była nimfomanką i wykorzystała proszę wybaczyć za określenie ,,chuja” dla swojej przyjemności .Przez pierwsze 3 miesiące znajomości spotykania w hotelu bawiła się w łowczynie a mnie miała jako prywatnego dogadzającego przydupasa.Była gotowa dla zadowolenia nie tylko mnie namówić swoją przyjaciółkę do trójkąta. Myślałem więc żeby z nią udać się do takiego klubu swingersów i prawie już do tego doszło ale się wycofałem.Nie będę pisał już więcej bo bym wam dowiódł prawie wszystkim jakie to gówno ale dla jednych byłbym wiarygodnym dla drugich nie a inni nie mieli by zdania. Tak było i jest oraz będzie. Ludzie powinni się dobierać ale skoro tak się mają te rzeczy nie ma co pisać pod względem miłości bo to trochę jak romantyzm i nie modny dzisiaj.
Z tego co czytam, to po prostu natrafiłeś na właściwą osobę na swojej drodze. Coś takie życie. Ludzie się schodzą i rozchodzą, ale czasami udaje się znaleźć kogoś z kim będzie nam po prostu dobrze. Swingowania nie można zacząć ot tak i traktować go jako eksperymentu, bo wtedy jego skutek będzie raczej kiepski. A odpowiedni partner/partnerka do rozpoczęcia takich zabaw, to podstawa do osiągnięcia satysfakcji. Niemniej, dzięki, że do Nas zajrzałeś i podzieliłeś się swoją opinią. Zapraszamy częściej :0
Patrzę na te komentarze, pełne jakiejś takiej złości, niechęci, która nie mam pojęcia skąd się bierze i naprawdę Cię podziwiam, że potrafisz powiedzieć o swoich upodobaniach otwarcie, wystawić się na tę krytykę.
Ja nie mówię nikomu, bo jakoś się tego boję, nie potrafię się nie przejmować zdaniem innych, nawet w „anonimowym” internecie przychodzi mi to z trudem. Co najśmieszniejsze, wiem, że nie robię nic złego (nawet wręcz przeciwnie ;)) a i tak ciężko mi przejść nad tym głupim gadaniem do porządku dziennego.
Cieszę się, że jesteś i prowadzisz tego bloga, może chociaż kilka osób przemyśli to co tu czyta zanim zacznie pluć jadem.
Swingowanie zawsze będzie tematem kontrowersyjnym. Wszakże w rozumowaniu większości jest to zachowanie odbiegające od normy. Tylko dla każdego normalność oznacza co innego. Jestem twardą babką, więc te hejty mnie nie bolą. W końcu piszę tego bloga z pełną świadomością, że wystawiam się na krytykę. Ale chcę tworzyć go dalej. Pisać o tym co myślę, co czuję. Bo tak pod skórą wiem, że to ma większy sens. Że są osoby takie jak my, którym tematyka swingowania jest bliska. I to dla nich jest ten blog.
Piszesz naprawdę bardzo ciekawie o swingersach. Ciekawie się czyta bo pisze kobieta, która wie czego oczekuje od swojego życia, jest świadoma swojej wartości i wspólnie z bliską osobą pragnie przeżywać uniesienia. Zdecydowanie uważam, że zdrada po kryjomu jest najgorsza a wyrzuty sumienia po niej zapadają głęboko. Każdy normalny człowiek w sferze erotyki ma marzenia, które chciałby kiedyś zrealizować. Świetnie jeżeli wspólnie potrafią o tym rozmawiać i je realizować. Zapobiega to niepokojom, rozdrażnieniu a zarazem bardzo zbliża partnerów. Osiągnięcie pełnej satysfakcji w seksie uspokaja i nastraja radośnie do życia. Zazdrość jest spowodowana chęcią posiadania bliskiej osoby na wyłączność. Naprawdę dużą radość i przyjemność sprawia obserwowanie zadowolenia, radości i ekstazy osiąganej przez ukochaną osobę. My z żoną swingujemy od wielu lat, głównie w klubach i razem. Śmiać nam się chce jak nasi znajomi rozchodzą się, bo nawzajem się oszukują i pieprzą po kryjomu. Najczęściej zdradzają się we własnym gronie znajomych wśród tzw. przyjaciół. A potem wzajemne pretensje i rozstania. A przecież można było razem przeżywać wspólną rozkosz i czerpać z niej wielką radość. Ci moralizatorzy, to ludzie zakompleksieni często uważający, że facetowi to wolno, ale żona ma siedzieć w domu i być gosposią. Często nawet nie chce im się zadbać o jej potrzeby. Nie zdają sobie sprawy, że do „zdrady” potrzebna jest druga strona, więc pewnie ich małżonki jeżeli są pewne swojej wartości to też używają sobie z innymi. Ci „święci” nie powinni wchodzić na Naszą stronę jeżeli nie chcą być tolerancyjni i uczyć się nowych doznań i mieć nowe przemyślenia. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dużo rozkosznych zabaw.
Przykro mi, że miewasz takie myśli, ale zapewne nie da się być w 100% odpornym na to, co nam społeczeństwo wmawia… Dla mnie żadna kobieta nie zasługuje, żeby nazywać ją dziwką czy kurwą, nieważne z iloma uprawiała seks i dlaczego. Pamiętaj, że najważniejsze jest to, żebyś Ty czuła się dobrze z tym co robisz, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto skrytykuje (swoją drogą najgłośniej krzyczą ci, którzy najmniej znają temat).
Jestem młodsza od Ciebie i samotna, ale czasem odwiedzam kluby dla swingersów. Po każdej wizycie czuję się bardzo dobrze, bo jest mi tam przyjemnie, bo spotykam wspaniałych ludzi, bo czuję się tam bezpieczna (co jest dla singielki chyba najważniejsze w tym wszystkim). Naprawdę nie widzę powodów, żeby czuć się źle. Nikogo nie ranię i nie zdradzam, dzielę tylko przyjemność.
Mam szczerą nadzieję, że „ułożysz”” sobie to wszystko w głowie i przestaniesz mieć moralnego kaca czy poczucie winy. Bo nie masz powodów.
Serdecznie pozdrawiam 🙂
Moje myśli już się nieco poukładały odkąd ten tekst został opublikowany. Swingowanie to sinusoida. Raz jesteś na górze i czujesz, że świat należy do Ciebie, a czasami zaliczasz mały spadek, kiedy dopadają Ciebie wątpliwości. Życie uczy mnie bycia egoistką i im mniej przejmuję się opinią innych, tym mi przynajmniej, mniej skomplikowanie. W końcu to my z Erykiem piszemy swój scenariusz. Inni mogą być tylko publiką, którzy oglądają ten spektakl. Niemniej, dziękuję Ci za tak pozytywne słowa i cieszę się, że również odnajdujesz radość w dzieleniu się sobą z innymi. Być może kiedyś przypadkiem się spotkamy? Eryk z pewnością chętnie by poznał taką kobietę jak Ty 😉
Emocji po przeczytaniu tego we mnie wiele. Nie będę negował słuszności Twoich wyborów. Święty nie jestem, ale na sama myśl o czymś takim, prawie (tak, faceci tez popadają w rozpacz jak coś najważniejszego potencjalnie może wpaść z rak) płacze. Nie umiałabym z tym żyć.
Spełniamy się inaczej : oboje celem satysfakcji się często poświęcamy dla drugiego. Moja jest w ogóle aseksualna, ale wiem jak z nią postępować, żebyśmy oboje wyszli zadowoleni. Czasem robotę robią tez wspomagaczy, polecam się zagłębić w euforyki.
I to jest właśnie piękne, że każdy ma swoją drogę prowadzące do spełnienia. Przecież nie musisz swingować, aby czerpać radość z seksu. Najważniejsze, że obydwoje jesteście szczęśliwi oraz znacie swoje potrzeby i oczekiwania.
Każdy lubi to na co ma ochotę, wiadomo. Ale powiedz mi proszę jak rozmawiasz ze swoim mężem w domu ?
-Nie wiem czyj penis był w mojej cipce a czyj w moich ustach ?
-Janusza i Zbigniewa. A pamiętasz czy to Kasia mi robiła loda czy ola ?
– Ola, bo Kasia lizała Ci w tym czasie odbyt. Wiesz co ? Kocham na Ciebie patrzeć jak inna laska Ci obciąga 🙂
– A ja kocham patrzeć na to jak rżnie Cię kilku na raz. Z resztą, ja po prostu Cię kocham.
– Ja Ciebie też
Pozdrawiam i życzę dalszego spełniania erotycznych fantazji.
Hmmm… W żartobliwym ujęciu czasami może tak to wyglądać. A nasze erotyczne fantazje z pewnością będziemy spełniać dalej 😉
Po przeczytaniu tego wpisu, przyznam mam dziwne odczucia. Eryk nie jest zazdrosny podczas gdy inni mężczyźni zżną Cie aż do spuchnięcia? Patrzy na to bez skurpułów jak to nie przy nim czujesz ekstazę? To samo dotyczy drugiej strony… Obce panienki wypinaja sie przed moim facetem, widać ze go pożądają, nie jestem juz ta jedyna.. Gdzie tu jest zazdrość? Ona powinna być chódz w małym stopniu- oznacza ze mi zależy na tej drugiej połówce. Nie wierze ze jej nie ma miedzy wami. Zle Wam moi drodzy nie życzę, ale podejrzewam ze prędzej czy pózniej to wszystko pryśnie 😉
Bardzo enigmatyczny komentarz, lecz z pozytywnym nastawieniem. Szanujemy ludzi, którzy potrafią wyrazić swoje zdanie w kulturalny sposób. Zazdrość jest i to o różnych stopniach nasilenia. Polecamy inne Nasze wpisy, gdzie znajdziesz o niej więcej opisów. Na razie jest Nam z tym wszystkim dobrze. Staramy się dawkować sobie emocje. Nie bawimy się co dzień, czy tydzień. Dajemy sobie także czas na wspólne orgazmy. 🙂
Czytałam, czytam i czytać będę. Kochani świetne teksty. Podpisuje się pod każdym z nich.
Bóg i moralność, a może by tak cofnąć się i pomyśleć o nauce, filozofi…przypomnieć wstęp do psychologii zaczynając od psychoanalizy Freuda, a nie we wszystko pakować ” znaki od Boga”?? Bo skoro wiara jest tak bardzo tolerancyjna, to powinnam moją swingerską przygodę tak traktować. Przepraszam, bo pewnie uraziłam niejedna Bogobojną duszę, szkoda tylko że te dusze nie potrafią przyznać się same przed sobą jakie mają pragnienia. A może to efekt wyparcia…możecie mnie wsadzić do szuflady z napisem kurwa. Ale przynajmniej moje ego nie cierpi, superego może dać poczucie dyskomfortu, a id jest zaspokojone…a jak Wasze?? Mój związek nie cierpi, chyba że na brak możliwości znalezienia chętnych do zaspokojenia naszych id-ów.
Swingowałam, swinguje i swingować będę zawsze z moim partnerem.
Życzę Wam miłego dnia.
Muszę się zgodzić, że teksty dobre a raczej talent autorki do pisania, tylko szkoda, że wykorzystuje go w ten sposób. A może warto pomyśleć o tym by na poważnie zainteresować się też tym czego tak na prawdę uczy Kościół tak po prostu by poznać inny punkt widzenia, a nie ślepo opierać się na tym co ludzkość w swoim ograniczeniu potrafi ogarnąć. Sam Freud był też nieźle pogubiony. Tolerancja jest poszanowaniem odmienności, ale akceptacją. Szanuję Twoją decyzję, ale nie akceptuję swingowania (swoją drogą jakie ładne nazwy „swingowanie” czy np. ‚sponsoring”. Jakby człowiek nie wiedział czym w rzeczywistości są to by pomyślał, że to coś fajnego i dobrego). W moim pojmowaniu jest to zło, a zła nie wolno akceptować. Ja bardzo dobrze wiem jakie mam pragnienia, jestem normalnym facetem i siebie nie oszukuje. najważniejsze jest by rozeznać jakie pragnienia są dobre, a jakie złe, bo każdy dobrze wie, że są takie i takie. Można mieć pragnienie komuś pomóc i można mieć pragnienie kogoś zabić. W takiej sytuacji mam lecieć i spełniać każde pragnienia jakie mi przyjdzie do głowy? Pamiętaj, że u ludzi występuje „efekt znużenia”, czyli każdy impuls po jakimś czasie słabnie i szuka się mocniejszego. Niekontrolowanie tego prowadzi do tragedii. Twój związek może teraz nie cierpi, ale czasem na konsekwencje trzeba czasem poczekać. „Po owocach poznacie”, pożyjesz, poczekasz i sama zaobserwujesz do czego to prowadzi. Jeśli zauważysz pierwsze złe owoce nie brnij w to dalej, proszę Cie. Bardzo chętnie wsadzę cie do szuflady z napisem „intencje modlitewne”. Trzymaj się.
Dzięki Suzzi za pozytywny komentarz. Tak to już, że ludzie często mylą pojęcia i wkręcają wiarę, tam gdzie nie powinni. Dlaczego? Bo tak zapewne najprościej. Ja żyję według swoich przykazań nie krzywdząc przy tym innym, ale za to przy wzajemnym szacunku – do siebie, męża, partnerów, partnerek.
P.S. Nasze id również jest zaspokojone i tak jak Ty „Swingowałam, swinguje i swingować będę zawsze z moim partnerem” 😉
Ciekawe postrzeganie siebie.Dziewczyna majaca zwierzece wymagania seksualne.Potrzebuje zatykania dziurki czy dziurek roznymy ”czlonkami:”W momencie jak sie wyzyje jest spokojna istota majaca chlopaka i prowadzaca regularne zycie.Piszac to wszystko napewno chciala zszokowac czytajacych.
W mojej ocenie poszukuje wewnetrznego ja Jest rozchwiana psychicznie a zycie seksualne w grupie wczesniej czy pozniej jej sie znudzi.To co robi ta ucieczka w seks grupowy troche przypomina czlowieka ktory kradnie cos w sklepie mimo ze moglby to kupic.Nie kupuje bo podnieca go wlasnie kradziez ten dreszcz emocji wypelniajacy jego psychiczna potrzebe.
ZYCZE ODNALEZIENIA SIEBIE
„Hmmm… A wiesz jak nam z tym dobrze? Mogę być zła, zepsuta, niemoralna. Najważniejsze, że jestem szczęśliwa. Jesteśmy szczęśliwi.” i tego się trzymajcie! 🙂
Trochę przypadkiem trafiłem na ten wpis i poczułem, że powinienem przedstawić omawianą kwestię trochę z innego punktu widzenia. Mimo, że tematyka tego bloga jest daleka od moich przekonań to nie chce nikogo tutaj potępiać czy obrażać, bo to jest bezcelowe, każdy ma coś na sumieniu. Proszę jedynie o przeczytanie i małą refleksję. A własnie a propos sumienia… Uważam je za niesamowicie przydatne „narzędzie” w poszukiwaniu szczęścia w naszym życiu jak i odróżniania dobra od zła. Wewnętrzny głos, który jest niezależny od narodowości, kultury czy wychowania. Najciekawsze jest to, że jeśli robi się coś ogólnie przyjęte za dobre to odczuwamy wewnętrzna radość i pewność, że to było dobre nawet jak nie byliśmy do tego przekonani, a jeśli zrobimy coś ogólnie przyjęte ze złe bądź nieodpowiednie to odczujemy konsekwencje w postaci wyrzutów sumienia nawet jeśli wierzyliśmy, bądź wmawialiśmy sobie, że jest to dobre. Nie znam autorki tego bloga i jedynie na podstawie tekstu mogę domyśleć się (możliwe że błędnie), że może ten wpis jest forma usprawiedliwienia się bądź poszukiwaniem poparcia u innych by trochę stłamsić to sumienie. Ja w swoim życiu też kilkukrotnie jak autorka odczuwałem takie wyrzuty sumienia choć wtedy byłem przekonany, że nie robię nic złego. Dopiero zastanowienie się nad nim i zaczęcie słuchania rozpoczęło proces pozytywnej zmiany mojego życia. Ostatecznie stałem się osobą wierzącą i dziś wiem ,ze to sumienie to głos Boga, który nawet jak Go zupełnie odrzucimy i pogrążymy się w grzechach i uzależnienia zawsze jest w nas i próbuje do samego końca nas ratować. Dlatego wierze, ze te Twoje wyrzuty sumienia to wołanie do opamiętania się póki jest jeszcze na to czas. Mam nadzieje, że autorce jak i innym osobą o podobnych poglądach wszystko się ułoży.
Każdy ma prawo do wyboru własnej drogi. Ja idę własną, czasami mocno zakręconą, ale wiem do czego dążę i czego pragnę. Wiara akurat nie odgrywa tutaj żadnej roli. Ale o religii i polityce nie dyskutuję publicznie 😉
Oczywiście, każdy jest kowalem swojego losu i nikt nie ma prawa się w nie wtrącać. Proszę jedynie abyś tego głosu sumienia nie ignorowała i dalej próbowała dowiedzieć się, skąd na co i po co on:)
Każde doświadczenie czegoś uczy. Odkąd ukazał się ten wpis, wiele się wydarzyło. Dziś na wiele przygód i doznań mam zupełnie nowe spojrzenie.
On nie o religii pisze tylko o osobistej relacji z Bogiem ( tak on istnieje) Jezus umarł tak za moje jak i za twoje grzechy, wciąż masz szanse odmienić swoje życie, ale tego trzeba chcieć. Prawdziwa wolność to nie spełniać swoje fantazje i zachcianki, ale potrafić im nie ulec. Polecam lekture Pisma Świętego, może Bóg Cię wzywa przez te twoje „kace moralne”.
Prawdziwa wolność, to odwaga robienia tego czego się pragnie, nie patrząc na opinie innych. A ja polecam lekturę pozostałych wpisów na blogu 🙂
dorabianie ideologii do kurestwa i usprawiedliwianie sie przed soba sama, eh ta pseudo nowoczesnosc, eh ta demokracja, to dowod na to jak szybko sie soba znudziliscie, smutne bardzo, no ale przeciez ty nie ruchasz sie z byle kim wiec jest wszystko git, jeszcze fotorelacje wstaw blagam
Po pierwsze – nie obrażaj mnie. Po drugie – to moje życie, a nie ideologia. Po trzecie – nie zrobię Ci tej przyjemności, bo fotorelacja jeśli takowa w ogóle kiedyś powstanie będzie przeznaczona tylko i wyłącznie dla oczu Eryka.
Bardzo ciekawy wpis. Jestem szczerze zainteresowany. Zawsze chcialem sprobowac swingingu ale, ze tak powiem ciezko wkrecic sie w klimat. Gdzie co i jak? Czy szanowna kolezanka byla by skora podzielic sie doswiadczeniem i wiedza gdzie mozna rozpoczac swoja przygode i „nowy styl zycia”??
Z chęcią, ale w trybie prywatnym. Zatem czekam na maila, a przy okazji odsyłam do opublikowanego wcześniej tekstu „Jak wkroczyliśmy w świat swingowania” 😉
Swinging to wspaniały sposób na nieskrępowane spędzenie czasu bez wyrzutu sumienia. Oczywiście znajdą się krytykanci, którzy nigdy nie spróbowali (też nie próbowałem) i głośno negują zasadność istnienia tego zjawiska.
Krytyka zawsze pojawia się przy czymś odmiennym. Jesteśmy na nią gotowi, bo nie robimy niczego wbrew sobie. Wręcz przeciwnie. Robimy to dla siebie 😉
Jesteście chorzy. Zepsuci. Jak można patrzeć, gdy ktoś dotyka czule osoby, którą kochacie na życie? Zawsze to co złe smakuje najlepiej, a związki monogamiczne i wierne całkowicie jednej osobie odchodzą na bok na rzecz jakiegoś gówna. Bo to tak powinno się nazywać. Mądrzejsza nazwa nie uczyni z tego co robicie czegoś lepszego. Całkowicie rozumiem przekaz Twojego wpisu, rozumiem, że oboje tego chcecie… Ale to łatwiejsze niż życie tylko z jedną osobą. Dlatego jesteście zepsuci i niemoralni.
Hmmm… A wiesz jak nam z tym dobrze? Mogę być zła, zepsuta, niemoralna. Najważniejsze, że jestem szczęśliwa. Jesteśmy szczęśliwi.
„NIE JESTEM KURWĄ. NIE JESTEM DZIWKĄ. JESTEM SWINGERKĄ!”
hehehehehehe 🙂 no tak se tłumacz… dla wszystkich innych jesteś po prostu zwykła perwersyjną kurwą… a jak ty siebie tam nazwiesz, to każdy ma na to wywalone.
Więc ja mam wywalone na Twój komentarz. Zresztą powinnam go właśnie wywalić, ale będę dla Ciebie łaskawa.
Mamy pytanie, czy po swingowaniu z innymi macie z partnerem ochotę na ”zwykły” sex we dwoje?
Zabawy z innymi są dla Nas wspólnym doznaniem. Dużo czasu uczyliśmy się siebie na wzajem. Teraz nie wyobrażamy sobie aby seks we dwoje miałby dla Nas nie istnieć. Fantazje, spełnienie, pieprzenie z innymi… tak, jak najbardziej. Natomiast kochamy się w łóżku we dwoje. Prawdopodobnie mało jest takich par jak My, lecz aby osiągnąć stan nirwany tylko we dwoje trzeba odrzucić cielesność. Zawiłe, wiem, ale osiągalne. Pozdrawiam, Eryk. 🙂
Zawsze, bo tylko taki seks jest metafizyczny i nasączony zmysłowością i erotyzmem.
Musicie być bardzo nieszczęśliwymi ludźmi, skoro największą przyjemnością i nowymi wrażeniami jest seks w różnej postaci, kiedyś też tak podchodziłem do życia ale po czasie orgii innych przyjemności, zobaczyłem jakie to jest puste, chwilowe i ulotne.
Teraz szacunek do siebie jest podstawą a seks tylko dodatkiem do wspaniałej relacji… no cóż do wszystkiego trzeba dojść samemu, życzę dalszych wrażeń 😉
Bardzo spodobał mi się ten wpis 😉
Dziękuję bardzo!
O nie. My jesteśmy bardzo szczęśliwymi ludźmi, którzy celebrują każdy dzień bycia razem. Bo prawdziwe spełnienie można osiągnąć tylko kochając kogoś. Ale lubimy także sięgać po inne przyjemności. Szanując siebie nawzajem, jak i naszych partnerów 😉
Kobiety takie jak Ty uważam za najlepsze 😉
Nie ma co przejmować się pieprzeniem moralizatorów, znających seks tylko z filmów online i w głębi zazdroszczących lecz nie potrafiących samym się wkręcić w taki styl życia.
Wśród tylu pojawiąjących się dziś hejtów, Twoje słowa są jak miód na me serce. Dzięki 🙂
Typowa Niewolnica Cudzego Spojrzenia…
Jeśli Niewolnica, to tylko kiedy daję się zdominować w łóżku swojemu mężowi… 😉 Taką niewolnicą mogę być.
W skrócie. Będę udawała trudną do zdobycia żeby nie wyjść że się puszczam. Nieważne że krzywdzę partnera że żyje z poczuciem że w każdej chwili mogę od niego odejść od tak dla kaprysu ważna są tylko moje rządzę.
P.S Miłych chorób wenerycznych 🙂
Obym nigdy nie trafił na taką kobietę. To, co robisz, nie mieści mi się w głowie. Ale to Twoja sprawa. Jeżeli pasuje to Wam obojgu – ok. Pytanie, co będzie, gdy któreś z Was dojdzie do wniosku, że to po prostu zwykła zdrada, bez różnicy, jakiego określenia użyjesz. Bo wtedy nawet nie chcę myśleć, co będzie.
Nie, ja nie fantazjuję o seksie z kimś innym, jeżeli jestem z jakąś kobietą.
To dlatego smakuje, bo robimy to we dwoje. Fantazjujemy i spełniamy te fantazje. Zawsze razem.
Witam.Świetny i odważny tekst który poruszył kwestię moralności, z którą tak jak Ty boryka się moja partnerka.Myślę że jak moja pani przeczyta tego bloga to coś się zmieni w tej kwestii i zaczniemy wspólna przygodę ze swingiem.Pozdrawiam:)
Pewnych uczuć i emocji nie da się uniknąć. Czasami niektórzy piszą do mnie, że opisuję jedynie swoje rozterki. Nie do końca tak jest, przecież na blogu znajdują się także posty o innej tematyce, ale od samego początku nie ukrywam, że stawiam dopiero pierwsze kroki w swingowaniu. A co za tym idzie – pojawiają się pewne wątpliwości. Nie od razu wszystko jest piękne i wspaniałe. Swingując poznajesz siebie, swojego partnera/partnerkę. Poznajecie siebie nawzajem. Nie jest to łatwa nauka, ale gdy już uda się poukładać wszystko w głowie – daje wiele przyjemności 🙂
Gratulacje za ciekawy BLOG!…dawno nie czytałem tak ciekawych wpisów o swingowej tematyce 🙂
aczkolwiek…sam niestety nie spróbowałem tego owocu 🙂
Moja kochana dziewczyna jest zajebista ….prawie jak ideał … słodka za dnia ale wieczorem wychodzi z niej diablica …jeżeli wiecie o czym mówię 🙂
Jest piękna, inteligentna, w łóżku wyzwolona i wyluzowana, mogę zrobić z Nią wszystko i Ona ze mną….
nie raz już jej sugerowałem że chciałbym się zabawić z Nią w większym gronie, pójść do swingers klubu …. lecz jakoś nie udało mi się jej przekonać….chociaż jestem przekonany, że na pewno by się tam odnalazła..uwielbiamy razem ostry seks i lubię patrzeć jak wygina Swoją pupkę, pręży cycuszki … chciałbym Ją wziąć z innym facetem… patrzyć jak ją pieprzy! to jest jedno z moich fantazji…. mam nadzieję że się spełni tak jak wam… 🙂
Luiza pisz dalej …. podeśle Jej tego bloga… może pomoże 🙂
Dziękuję za słowa uznania. Aż chce się pisać więcej i więcej 🙂 Decyzja o swingowaniu musi przyjść sama. Pamiętaj, że nic na siłę. Mój Luby też przez wiele lat zaznajamiał mnie z tą tematyką, A to jakiś film podrzucił, a to jakiś ciekawy artykuł niby przypadkowo znalazł się w moim zasięgu… No i przyszedł ten dzień kiedy sama mu zasugerowałam, abyśmy poszli o krok dalej. Być może zadziałała plaża, drinki albo gorący klimat, bo akurat byliśmy wtedy na wyjeździe. Żeby było zabawniej, to była Nasza podróż poślubna 😉 Do tej pory pamiętam Jego błysk w oku, gdy usłyszał ode mnie te słowa…
My zaczęliśmy od targów erotycznych „Venus” w Berlinie i myślę, że to był dobry początek. Tam się dowiedzieliśmy o jednym lokalu i potem to już jakoś samo się potoczyło.
Pokaż swojej narzeczonej tego bloga. Może akurat trafię w jej przemyślenia. A może chcecie, abym napisała na jakiś konkretny temat, który Was nurtuje? Z chęcią podejmę się takiego wyzwania 🙂
P.S. Przy okazji polecam do obejrzenia czeski film „Święta czwórca”. Raz, że jest zabawny z samego względu, że jest po czesku. A po drugie – ciekawie przedstawia początki swingowania dwóch małżeństw 🙂
Super, popieram. Lepiej w ten sposób, niż okłamywać się i sypiać po kątach z innymi. Jeśli tak się dobraliście, że oboje jesteście zadowoleni z takiej relacji to tylko pozazdrościć. W dzisiejszych czasach większość ludzi jest ze sobą nie będąc szczęśliwym i szuka wrażeń gdzieś indziej. Ale znajomym lepiej o tym nie opowiadać, bo większość ludzi podejdzie do tematu krytycznie. Blog jest dobrą alternatywą 🙂
NIE JESTEM ALFONSEM, NIE JESTEM ŻIGOLO. JESTEM SWINGERSEM!
I dlatego swingujemy razem 😉
a ja po prostu lubię smak nowego faceta.. nie jego ciała, ale mężczyzny jako całości..
i to uczucie ekscytacji pojawiające się tuż przed..
sam seks jest fajny ale jednocześnie jest gdzieś obok
trochę jak zabicie zwierzyny będące ukoronowaniem polowania 🙂
a ja lubię polować , niekoniecznie zawsze kończąc je zabiciem zwierzyny:)
.. a zrozumiałam to dopiero dobrze po 30-stce 🙂
Ja również weszłam w ten świat, gdy przekroczyłam „magiczny” próg trzydziestki. Cieszę się, że nie zaczęłam wcześniej. Nie byłabym wtedy na to gotowa i coś co miałoby sprawiać przyjemność – dostarczałoby bólu. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Zgadzam się z Tobą, że polowanie dostarcza w tym wszystkim najwięcej satysfakcji 😉
No cóż… rozpiszę sie ciut… ale to dlatego że podobnie jak Ty najlepiej wyrażam się pisząc, gdy pragnę mówić słowa stają w gardle i przez krtań nie przechodzą… chociaż też nie zawsze… mam nadzieję, że komentarz nie urazi Cię ale taka natura że zawsze pisze szczerze… czy powinnaś mieć „kaca moralnego” czyli tak jak poprzedniczka zwykłe wyrzuty sumienia… nie nie powinnaś jeśli się w tym odnajdujesz… a jeśli masz.. może jednak nie do konca Ci z tym dobrze… ale nie wiem nie próbowałam i nie spróbuję bo to po prostu nie moja bajka… nie umiała bym tak bo akurat dla mnie liczy się więź i mam inne podejście ciut.. moje ciało jest zbyt cenne by dawać je komukolwiek tylko dla tego że ma to coś… musi mieć wiele… w glowie, w mądrości, w duszy, intuicji.. musi byc więź. .. ale nie oceniam.. żebyś tak nie odebrała.. po prostu powinnaś się cieszyć tym w czym odnajdujesz Się najbardziej.. a skoro tak jest nie powinien Cię dopadać… przykład:… ja.. Suka… spełniam się… chociaż nie mam takiego szczęścia ze moj Pam moim mezem… widać tak miało być… ale się spełniam… spotykam się z Nim po czym wracam do niego… do męża… mąż w pracy… Pan u mnie w domu… czy to romans?? Nie.. Pan nie jest moim kochankiem.. jest moją drugą naturą. .. a może pierwszą… nieetyczne?? Zapewne i to bardzo ale koło dupy mi to lata… każdy ma swój swiat… dla mnie akurat pizda poniekąd jest obraźliwe ale gdy mówi je Pan.. jestem uległa i tego pragnę… czy miałam kaca? Tak raz.. po pierwszym spotkaniu… potem nie bo zbyt przepełnia mnie szczęście… kończąc… nie jestem kurwą.. nie jestem dziwką.. nie jestem i nie będę swingerką i nie będę. .. ale jestem Kurwą i Dziwką wyłącznie dla Pana i tylko On tak może mnie określać… moze obrazowo ale wiesz o czym piszę… są szczęśliwi ludzie na tym świecie… hazardziści którym idzie, domatorzy nie znajacy nic po za ramy i my… inni… swingersi którzy się odnajdują i BDSM-owcy w swoich rolach…
PS. Gumki… odpadają 😉 i napiszę wprost… to ta część która mam nadzieję Cię nie urazi… namawianie do komentarzy a tym bardziej do pisania o lubieniu… cóż…. zawsze wychodziłam z założenia że blog pisze się po to by wyrażać emocje a nie czytać pochwały o wpisach czy też liczyć komentarze… no ale to moje prywatne zdanie… pozdrawiam
poprawka dla mnie pizda jest poniekąd obraźliwe ale gdy mowi je Pan… nie… mialo byc
Doceniam, że piszesz szczerze. Nie zależy mi na lukrowaniu i sztucznym poklasku. Czy się nie odnajduję? Nie, to nie to. Raczej to są naturalne lęki i etapy, przez które trzeba przejść. Gdybym ich nie miała, to wniosek byłby jeden – mój związek musiałby pójść do poprawki. Swingowanie to nauka. Nauka siebie, własnych emocji i reakcji. To dziedzina, w której ciężko jest przewidzieć swoje zachowanie i uczucia. I to jest fascynujące. To ciągłe odkrywanie, badanie się nawzajem… Ale pewna analiza też się musi pojawić. Tak dla równowagi.
Mnie możesz ugryźć.. już nadstawiam szyjkę 😉
Oj, kusisz 😉
Kac moralny czyli najzwyklejsze wyrzuty sumienia … ale nie wiem dla czego je masz i dobrze, że te myśli Ci przeszły 😉 … to co robisz, robimy, spotkania z ludźmi którzy preferują takie życie, tu nie ma miejsca na wyrzuty ani do siebie ani do nikogo … to nasze życie .. dla innych może nie moralne i nie normalne ale dla nas jak najbardziej normalne 😀 Czy katolik ma wyrzuty sumienia jeśli opluwa ateistę .. no raczej nie bo to co głosi jak się zachowuje uważa, za normę i, że tak życie powinno wyglądać.
A więc cieszmy się naszym życiem 100 lat i jeden dzień dłużej bo inaczej nasze życie nie będzie naszym życiem a tych dookoła. Całuski 😀
Jestem dopiero początkującą swingerką. Poznaję siebie. Dogłębnie. Poszukuję własnego ja, starają się opisywać, to co mi w duszy gra. Jestem szczęśliwa. I to bardzo. Ale czasami muszę zmierzyć się ze swoimi emocjami, aby tym szczęściem móc cieszyć się w pełni 😉