Ostatnio jest nas mniej. To widać. Niegdyś udawało nam się bez problemu publikować po dwa wpisy tygodniowo, teraz jak znajdzie się czas na choć jeden tygodniowo, to jest cud. Zresztą sami wysyłacie do nas wiadomości z zapytaniem czy wszystko u nas w porządku. To bardzo miłe i wierzcie, że doceniamy to całym swym serduchem.
I od razu odpowiadamy – tak, u nas w porządku. Mniejsza częstotliwość wpisów nie oznacza, że przechodzimy jakiś małżeński kryzys albo dzieje się coś niedobrego. Po prostu dopadło nas to, na co chyba cierpi 90% ludzkości – zdecydowany deficyt wolnego czasu. Trochę teraz przypominamy chomiki w kołowrotku, które goniąc za marzeniami, wkręciły się w nieustanną pogoń.
Chwila wytchnienia
Potrzebna jest nam pauza. Od nadmiernego życia online, od cudzych problemów i nieco także od ludzi. Nie rezygnujemy ze swingu, ale przyznamy otwarcie, że coraz trudniej jest nam znaleźć ludzi nadających na podobnych falach. Ludzi, którzy celebrują bycie w większym układzie. Wsłuchujących się w pragnienia kochanków, potrafiących czerpać satysfakcję oddawania spełnienia innym.
Nie wiemy czy to jest efekt pandemii, ciągnącej się od półtora roku, ale zauważyliśmy dwie skrajności w ludzkich zachowaniach. Albo niektórzy się pozamykali totalnie przed innymi w obawie przed niewidzialnym wrogiem. Albo inni zaczęli wyznawać zasadę bezgranicznego hedonizmu, bez zważania na konsekwencje działań, zarówno dla zdrowia psychicznego, jak i fizycznego. W myśl zasady – „pieprzmy się tak, jakby jutra miało nie być”.
Coś mocniejszego?
Kilka dni na prowadzonej przez nas grupie na FB „Rozmowy (nie) kontrolowane” padł kontrowersyjny temat korzystania z dopalaczy i narkotyków podczas swingerskich spotkań. Ilość komentarzy nas zaskoczyła, ale byłoby hipokryzją udawanie, że narkotyków wśród swingersów nie ma. One są i niestety w coraz większej ilości.
Doprawdy nie oceniamy i nie moralizujemy. Wychodzimy z założenia, że każdy powinien bawić się w sposób przynoszący mu zadowolenie, z zastrzeżeniem niekrzywdzenia przy tym nikogo innego. Jeżeli każda ze stron zgadza się na zabawę na określonych warunkach – droga wolna! Ale nam się już zdarzało, iż wbrew naszej woli, ktoś usilnie przekonywał nas do wspomagaczy, których my brać nie chcieliśmy. Jak łatwo się domyśleć, kontynuacji spotkania nie było.
Pora na nas
I tak niedawno z Erykiem rozmawialiśmy, że teraz potrzebujemy czasu, aby skupić się na sobie. Wykorzystujemy zawodową falę, czyniąc małe inwestycje, gdyż na emeryturę w tym państwie nie liczymy. Poświęcając nieco teraźniejszość, staramy się zabezpieczyć przyszłość.
Ale jesteśmy. Rzadziej lub częściej – wciąż istniejemy. Zwłaszcza, że (ku naszemu również) zdziwieniu, inspiracji na nowe wpisy wciąż nam przybywa. Tylko, że wraz z nadejściem jesieni, bardziej dopadła nas chęć przytulania się pod kocykiem z lampką wina w dłoni niż chodzenia na randki. A już mamy trochę tych lat na karku, by wiedzieć, jak istotne jest wsłuchiwanie się w głos wewnętrznych potrzeb. To najlepszy doradca na wszelkie znaki zapytania.
Tekst: Luiza
PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/narkotyczny-swing/