To tkwiło we mnie. Wiedziałam o tym już od nastoletnich lat, kiedy z wypiekami na twarzy ukradkiem spoglądałam na filmowe sceny erotyczne. Chciałam, aby te obraz trwały jak najdłużej. Pocałunki, pieszczoty, zespolenie ciał. Podziwiałam i… zazdrościłam. Marząc jak każda młoda dziewczyna o swoim bohaterze, z którym będzie poznawać miłosny świat. Wyobraźnia pracowała na maksymalnych obrotach, a w sercu rodziła się niepewność i pragnienie poznania tej słodkiej tajemnicy jak to jest i co się wtedy czuje.
Seks bez nowości
Moje seksualne początki nie były przepełnione fajerwerkami. Przy pierwszym razie nie było „efektu wow”, o którym tak się czytało w młodzieńczych latach w zakazanych rubrykach dwutygodnika „Bravo”. Licealne zauroczenie wypaliło się po kilku latach, a seks? Owszem był, ale był on bardziej poprawny niż porywczy. Zresztą co tu można nowego wymyślić? – tak mi się wtedy wydawało.
Z Erykiem poznaliśmy się mając zaledwie po dwadzieścia lat. I to było jak uderzenie piorunem. Kręcił mnie niesamowicie od samego początku. Jego wibrujący głos, umięśniona sylwetka i słowa wypowiadane przez kształtne usta. Mogłam patrzeć na niego godzinami i słuchać w nieskończoność. Szybko uświadomiłam sobie, że mogę czuć się przy nim całkowicie swobodnie, jak przy najlepszym przyjacielu.
Długa droga…
Ale w sferze seksualnej byłam niczym forteca do zdobycia. Jakby wcześniejsze doświadczenia na stałe wyryły w mej świadomości co lubię, a czego nie, co jest dozwolone, a co wręcz zakazane. Wszystko było w trybie zero-jedynkowym, tak albo nie.
A on był cierpliwy. Już wtedy dostrzegł we mnie ten ukryty erotyczny temperament, o którego istnieniu sama nie miałam pojęcia. Czułam gdzieś pod skórą, że chyba jestem odważniejsza niż przypuszczam, ale to negowałam. Przecież łatwiej pielęgnować przeciętność niż indywidualizm.
Mijały laty wspólnego życia i wzajemnego poznawania. W łóżku układało (i wciąż układa) nam się genialnie. Krok po kroku próbowaliśmy nowych pozycji, smakowaliśmy nieznane miejsca w plenerze, penetrowaliśmy ciała na wszelkie sposoby. A mnie wciąż zaskakiwało ile w tym seksie jest nowości do odkrycia.
Mów do mnie
Zaczęły się nieśmiałe szepty w sypialni. Wpierw bardzo zachowawcze niczym podróżnik odkrywający dziewiczy ląd i badający jego granice. Obserwowaliśmy swoje reakcje na słowa, a widząc w oczach ukochanej osoby akceptację – fantazje stawały się coraz bardziej śmiałe i wyuzdane. I tak bojaźliwy krzyk podświadomości zaczął się przeradzać w świadomy krzyk świadomości. A po chwilach uniesień – rozmawialiśmy, rozkładając seksualne wizje na czynniki pierwsze i opowiadając o swoich spostrzeżeniach. Tak rodziła się otwartość i próba zrozumienia tego co się chowa na dnie duszy.
Wiedziałam, że mogę mówić o wszystkim, bez strachu o odrzucenie. Ze swojej strony też pragnęłam, aby zawsze czuł we mnie zrozumienie.
Szepty przemieniły się w poszukiwania. Filmów, artykułów i literatury erotycznej. Gdy tylko któreś z nas znalazło coś ciekawego, od razu się tym dzieliliśmy…
Jesteście gotowi?
I teraz się uśmiejecie. Wiecie co było dla mnie momentem przełomowym? Żaden fachowy tekst seksuologa ani pornos pokazujący swingerską orgię. Nic z tych rzeczy. Najwięcej do myślenia dała mi… czeska komedia. Tak, dobrze czytacie. Kiedyś Eryk zaprosił mnie do kina na film „Święta czwórca” (który znów mam chęć obejrzeć i zrecenzować go dla Was) i zakochałam się w tej historii, bo była taka… naturalna.
ZOBACZ TRAILER:
Dwie zwyczajne pary, które mają ochotę poznać się bardziej. Dało mi to do myślenia, a marzenie uwolnienie swoich namiętności stawało się coraz bardziej realne. Niedługo potem wzięliśmy ślub i to był chyba brakujący element układanki mojej gotowości. Zupełnie jakby świecąca się obrączka na palcu dodała mi odwagi. Zresztą dawno, dawno temu już o tym pisałam, więc nie będę się powtarzać 😉
PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/jak-wkroczylismy-w-swiat-swingowania/
Najważniejsze to dać sobie czas. Zacząć powoli, zatrzymać się i znów nieśpiesznie odkrywać. Pośpiech rodzi strach, a strach zamyka nas w sobie. Sprawcie, aby rozpalanie żądzy nie było jedynie krótkotrwałym wybuchem, ale dbajcie o ognisko dodając mu co chwilę nowych iskier. Wówczas ogień namiętności będzie żarzył się bezustannie.
Tekst: Luiza.