Czy sięgnęłabym po tę książkę, widząc ją w księgarni? Pewnie nie. Okładka jakich wiele na półce z literaturą erotyczną, opis też zwiastujący dość przewidywalny opis akcji. Co się zatem stało, że ją przeczytałam. Powodów jest kilka.
Przede wszystkim doceniam śmiałość i bezpośredniość. Napisał do nas maila autor książki, pytając czy bylibyśmy zainteresowani przeczytaniem jej i wystawieniem szczerej opinii. Bo u nas zawsze jest szczerze, czasami aż zanadto, ale tak już mamy, że nie polewamy lukrem, czegoś co w smaku jest kiepskie. Wiadomo, są gusta i guściki, a o gustach ponoć się nie dyskutuje, ale mamy to szczęście, że na własnej stronie możemy opisywać rzeczywistość z własnej perspektywy. Odpisaliśmy, że jak najbardziej, z chęcią przeczytamy, ale dedykacja być musi. Książkę dostaliśmy, dedykację też, więc pan Adrian A. Nothmann zapunktował 😉
Po męsku
Kolejny powód, dla którego zdecydowaliśmy się na lekturę, to męski punkt widzenia na kwestie seksualności. Nie oszukujmy się, polski rynek wydawniczy z zakresu erotyki, zdominowany jest przez kobiety (liczę nieskromnie, iż niedługo sama dołączę do tego grona). A przyjemnie jest poczytać coś w odmiennej narracji.
Fabuła w wielkim skrócie. Mamy nieśmiałą dziennikarkę Kamilę, która dostaje od szefowej temat o panach do towarzystwa. Dziewczyna broni się przed zadaniem, gdyż sama o wyuzdanym seksie ma dość mgliste pojęcie, ale rozkaz to rozkaz. Trzeba wykonać. Zaczyna swój research i odpowiada na ogłoszenia escortmenów. Kilku z nich umówiło się z nią na spotkanie, by opowiedzieć o tajnikach swej pracy:
„Co prawda niektóre kobity czasami świrują, chcą chodzić po teatrach operach, zabierac mnie na jakieś europejskie wojaże i napierdalać o literaturze i sztuce. Ale mnie to cholernie nudzi. Jak mi zaczyna wyjeżdżać z jakimś Pilchem czy innym Twardochem, to wtedy od razu wyciągam swojego Twardocha i rucham tak, że przestaje mieć siły na gadanie.”
Gdy przeczytałam ten fragment, pomyślałam – jedziemy na grubo, raczej ambitnych tekstów w tej książce nie znajdę. Ale z racji tego, iż trochę świata poznałam jako swingerska niewiasta, to wiem iż takich twardochów do ruchania, to nie brakuje. Wydaje im się, że są królami świata z racji posiadania penisa, tymczasem tym berłem to kiepsko władają. Później tylko rozładowują swą frustrację, wysyłając wszystkim dookoła dick pic.
Nie tylko seks
Załamana poziomem elokwencji panów do towarzystwa, Kamila jest bliska rezygnacji, ale dostaje namiar do niejakiego Rafała, escorta z polecenia. Umawiają się na wywiad w jednej z krakowskich kawiarni i tak zaczyna się historia. A właściwie to kilka historii, gdyż Rafał szczerze relacjonuje swoje spotkania z klientkami, skupiając się zwłaszcza na trzech.
„Zapewne cię zaskoczę, ale to, czym się zajmuję, nie sprowadza się wyłącznie do seksu. Owszem, jest on najczęściej obecny, ale nierzadko bywa jedynie tłem, dodatkiem, lub etapem w dojściu do celu, czyli do zaspokojenia prawdziwych pragnień czy też oczekiwań klientki.”
Nie chcę zdradzać szczegółów tych opowieści, ale to, co zasługuje na wyróżnienie, to próba zmierzenia się z wieloma psychologicznymi trudnościami w osiąganiu seksualnego spełnienia: odrzucenie w związku, wstyd przed swoim ciałem, czy próba odnalezienia się po traumatycznym przekroczeniu granic. To trudne doświadczenia, zaś autor wcielając się w rolę Rafała, próbował to wszystko wyjaśniać, oswajać, przełamywać. Z sukcesem.
Opowiesz mi o tym?
„W każdym marzeniu, w każdej fantazji, nawet tej najbardziej ekstremalnej, kryje się jakaś konkretna kobieca potrzeba. Potrzeba, którą najczęściej da się zaspokoić w ten czy w inny sposób.”
Czy książka „The Escort” to propozycja wyłącznie dla kobiecych umysłów? Nie. Uważam, że panowie także znajdą wiele interesujących dla siebie wątków, a przy okazji zgłębią nieco niewieścią psychikę. Weźcie ją ze sobą do łóżka, weźcie ją w podróż. Może znajdziecie w niej to, czego na daną chwilę poszukujecie – rozrywkę, zdanie wywołujące refleksję, czy cząstkę własnych lęków.
Aaaa! I na koniec jeszcze jeden plus, ale to taki dla nas, prywatny. Okazało się, że byliśmy też małą inspiracją dla autora. A takie wyróżnienia cieszą iście diabelsko:
„- To w ile tego typu miejscach byliście?
– Niedawno liczyłam, bo prowadzimy bloga na temat swingowania. Odwiedziliśmy w sumie osiemnaście klubów w Europie.”
Sama nie wiem ile miejsc już zobaczyliśmy, ale wiem, że niebawem odwiedzimy następne. A teraz życzę Wam przyjemnej lektury.
Tekst: Luiza
Książka dostępna w wersji papierowej oraz elektronicznej.
PRZECZYTAJ:https://swingwithme.pl/klinika-milosci-recenzja/
Linki do zakupu wygenerowane zostały w ramach współpracy afiliacyjnej z księgarnią Tania Książka.
___
Teraz Twoja kolej! Dołącz do naszej swingerskiej społeczności!
Facebook: https://www.facebook.com/SwingWithMeBlog/
Grupa na FB: https://www.facebook.com/groups/164573377243615
Discord: https://discord.gg/sthJtZnXfZ
Instagram: https://www.instagram.com/newswingwithme/
Zbiornik: https://zbiornik.com/Swing_with_me_blog
Newsletter: https://swingwithme.pl/newsletter/
___
Jeżeli masz ochotę wspierać nas w tym, co robimy – to możesz zrobić to tutaj:
Dziękujemy!