Site Loader

To nie będzie nowość wydawnicza, gdyż książka została napisana w… 1870 roku przez Leopolda von Sacher – Masocha. Coś mówi Wam nazwisko autora? Nie? A pojęcie masochizm znacie? Z pewnością tak, zatem warto wiedzieć, iż ów termin wywodzi się od nazwiska pisarza.

Właściwie to sama się zaskoczyłam, gdy zobaczyłam książkę w swojej prywatnej bibliotece. Razem z mężem uwielbiamy odwiedzać kiermasze książek tudzież księgarnie z tanią książką, bo zawsze uda nam się wyłuskać literacką perełkę. Minusem jest ilość przywożonych zdobyczy i uginające się półki od regału oraz to, że czasem zapomina się o łupach, które cierpliwie czekają na ponownie odkrycie.

Femme fatale

Książka jest poniekąd zapisem wątku autobiograficznego z życia autora, który ubrał w losy bohaterów Seweryna i Wandy. Otóż Seweryn przebywając w jednym z uzdrowisk zakochuje się bez pamięci w Wandzie, kobiecie pięknej niczym mityczna Wenus. Wanda, będąc młodą wdówką, jest świadoma wrażenia, jakie czyni na mężczyznach. Potrafi uwodzić, kokietować i zdobywać. Panowie kładą się do jej stóp, licząc chociaż na odrobinę atencji. Bycie adorowaną przynosi jej niemałą satysfakcję.

„Każda z nas posiada instynktowną skłonność do tego, aby korzystać ze swych wdzięków i swej piękności. Zresztą oddanie się bez miłości, bez zadowolenia własnego, ma także pewien urok, daje pewne zadowolenie, że się jest zimną, nieubłaganą i że mężczyzna odczuwa to i… cierpi.”

Seweryn oczarowany jej nieopisaną wyniosłością oraz pewnością siebie, ofiarowuje jej swoje serce. Pragnie uczynić z niej swoją żonę, lecz gdyby Wanda nie chciała przyjąć jego oświadczyn, miał dla niej zgoła inną propozycję:

„Błagam panią na wszystkie świętości, aby zechciała pani być moją ukochaną, kochającą i wierną żoną. Jeżeli pani nie może się na to zdobyć – wówczas niech pani przemieni się w mój wymarzony ideał, w boginię straszną i srogą, bez żadnej litości, bez żadnych względów.”

Jesteś mym niewolnikiem

Wanda początkowo niechętnie przystaję na ów osobliwą ofertę, ale bardzo szybko przekonuje się, iż uczynienie z Seweryna swego niewolnika może być fascynującą przygodą. Bawi się nim, zmieniając swe nastroje niczym aktor kierujący w teatrze marionetką. Nakazuje Sewerynowi odzywać się per jaśnie pani, a jemu jako słudze nadała imię Grzegorz. Grzegorz musiał być na każde zawołanie, o wszelkiej porze dnia i nocy. Im bardziej Wanda go upodlała, tym mocniej on ją kochał. Chociaż buntował się, smaganie batem i sprowadzenie jego osoby wręcz do bydlęcej roli, podniecało go i zatrzymywało przy swojej pani. Aż do pewnego wieczora, kiedy…

„Wenus w futrze” wywołuje skrajne emocje. Jedni upatrują w tej krótkiej powieści znakomite studium skomplikowanych erotycznych relacji, inni zarzucają jej miałkość i płytkość, jak i… nudę. Mnie książka nie nudziła, bowiem z przyjemnością wróciłam do literatury klasycznej. Barwność i bogactwo ówczesnego języka jest nader miłą odmianą, jakże kontrastującą ze współczesnym stylem pisania. Zaś, co do bohaterów, to owszem – ciągła zmienność uczuć pani Wandy oraz emocjonalna uległość i przewidywalność Seweryna, momentami były irytujące, ale całość uważam za interesującą. W sam raz na ciepły, letni wieczór przy lampce wina.

A jaki był film?

„Wenus w futrze” doczekała się również ekranizacji w wykonaniu Romana Polańskiego, choć jest to raczej filmowe zobrazowanie sztuki Davida Ivesa, bazującej na książce Masocha. Film opiera się wyłącznie na grze dwóch aktorów. On, Thomas (Mathieu Almaric) – reżyser z ambicjami w podupadającym paryskim teatrze. Usilnie stara się znaleźć aktorkę potrafiącą odtworzyć siłę i magnetyzm Wandy, lecz jego wysiłki nie przynoszą efektu. Żadna z przybyłych kandydatek nie odzwierciedla jego oczekiwań. Zdesperowany kończy przesłuchania, aż niespodziewanie pojawia się ona (Emmanuelle Seigner). Z pozoru Vanda nie grzeszy ani inteligencją ani charyzma, natomiast zwycięża uporem. Namawia reżysera do dania jej szansy wcielenia się w rolę. Przebiera się teatralną suknię stylizowaną na XIX wiek i zaczyna grać. Thomas zamiera, widząc przed sobą nie aktorkę, lecz prawdziwą Wandę będącą idylliczną Wenus.

Bez wątpienia gra aktorska w tym filmie jest na najwyższym poziomie. Rzeczywistość miesza się z literacką fikcją. W pewnej chwili Thomas sam nie wie czy jest Thomasem, a może już Sewerynem? Czy to czasy obecne czy dawne? Ale…

… „Wenus w futrze” to kino bardzo alternatywne. Jeżeli ktoś nie czytał książki, z pewnością nie zrozumie fabuły i będzie się męczył podczas oglądania. Ale jako uzupełnienie wizualne książkowych wizji, choć trudne i wymagające w odbiorze, stanowi wyzwanie, któremu warto stawić czoła.

Tekst: Luiza

PRZECZYTAJ: https://swingwithme.pl/czastki-elementarne-recenzja/

Niech inni też się o nas dowiedzą :)