Czy Lelo lubi zaskakiwać? Oczywiście, że tak. Zresztą wiemy to nie od dziś. Szwedzka firma przoduje w wymyślaniu coraz to fantazyjniejszych zabawek. Wydawać by się jednak mogło, że asortyment erotycznych gadżetów jest nasycony pomysłami aż do granic możliwości. Czyżby? Bowiem czy ludzka wyobraźnia ma wyznaczone granice?
I tymże nieco filozoficznym tokiem, chciałabym Wam przedstawić nowość od Lelo – Enigmę. Tak jak nazwa wskazuje nie jest to gadżet oczywisty w swym wyglądzie, jak i funkcjonowaniu, lecz skrywa w sobie wiele tajemnic, których odkrywanie sprawia ogromną przyjemność.
Disco wygląd
Wyciągając Engimę z pudełka na początku nie mogłam się na nią napatrzeć. Jest dość pokaźnych rozmiarów, ale przy okazji jest też lekka, co pozwala na jej ergonomiczne użytkowanie. No co? Przecież ergonomia podczas używania zabawek jest wręcz kluczowa, bowiem jak coś będzie sprawiało nam dyskomfort, to czy będziemy po to sięgać? Szczerze wątpię. Zatem w tej kwestii Enigma ma ode mnie plusa.
Wygląd Enigmy jest dość nietypowy. W zależności jak się na nią spojrzy, to może się skojarzyć albo z zagubionym pantofelkiem Kopciuszka…
…albo… zdziwionej kałamarnicy 🙂
Zaskoczyło mnie, że w odróżnieniu od poprzednich zabawek tego producenta, zamiast złocistego wykończenia, na którym widnieje nazwa firmy, w Enigmie zastosowano wielobarwne wypełnienie połyskującej powierzchni. Trochę w klimacie disco z lat osiemdziesiątych. Nic, tylko założyć do tego wrotki i śmigać śpiewając „Girls just wanna have fun” Cyndi Lauper.
Dla bardziej zaawansowanych
Choć sama nawigacja przyciskami zmieniającymi tryb oraz ich intensywność jest bardzo prosta, to z góry zaznaczam, iż Engima nie jest dla kobiet pragnących dopiero rozpocząć przygodę z erotycznymi zabawkami, choć oczywiście do odważnych świat należy. Ale według mnie, Enigma doskonale się sprawdzi wśród użytkowniczek, które już doskonale znają swoje ciało i nie boją się eksperymentować z nowymi doznaniami. A tych bez wątpienia podczas igraszek z Enigmą nie zabraknie.
Podobnie, jak poprzedniczki Sona czy Sona 2, również w Enigmie spotkamy się z technologią SenSonic™, opierającej się na wytwarzaniu fal sonicznych, potrafiących doprowadzić do orgazmu. Ba! Nawet orgazmów wielokrotnych. Fale te przyjemnie otulają łechtaczkę, dawkując jej orgazmiczne uderzenia, w zależności od wybranych ustawień. A trybów do wyboru mamy osiem. Ale przecież nie samą łechtaczką kobieta żyje. Enigma jest także wyposażona w wibrującą końcówkę do stymulacji punktu G. Ot, takie multifunkcjonalne caceńko.
Nie tak szybko
Warto dać sobie czas na zabawę z różnorodnymi trybami pulsowania. Zresztą czas będzie też potrzebny do zaznajomienia się z gadżetem i jego możliwościami, gdyż z Enigmą trzeba się poznać, dopasować ją do swojego ciała i ulubionych erogennych punktów. To nie jest tak, że wkładasz ją w przeznaczone miejsce i już. O nie, tu trzeba chęci modyfikowania ustawień oraz ułożenia ciała w zależności na jaki rodzaj pieszczot będziesz miała w danej chwili ochotę.
To, co mi się spodobało w Enigmie, to fakt iż sprawdza się ona zarówno jako narzędzie od osiągania szybkich orgazmów, jak i do powolnego poszukiwania rozkoszy oraz dawkowania sobie przyjemności. Orgazm dosłownie leży w twoich rękach i to od ciebie zależy, jak prędki oraz intensywny on będzie.
Enigma jest pełna tajemnic, których nie odkryjesz za pierwszym razem. Ani nawet za drugim. To zabawa na długie wieczory ze sobą w roli głównej. Podsumowując jednym słowem – polecam. Ciekawe czym następnym razem zaskoczy nas Lelo. Być może będzie to połączenie Enigmy i Soraya Wave? Jeśli tak – to zamawiam w ciemno, gdyż to bez wątpienia będzie coś nieziemskiego.
Enigma dostępna jest w dwóch wersjach kolorystycznych: Deep Rose oraz Black. Jeżeli chcecie być na bieżąco z promocjami od Lelo, to kliknijcie TUTAJ. Być może na coś się skusicie skoro maj jest uznawany za miesiąc masturbacji 😉
Tekst: Luiza